Wczorajsza sesja na Wall Street rozpoczęła się od spadków. Humory inwestorom popsuły m.in. wyniki kwartalne banku inwestycyjnego Merrill Lynch, który zanotował większą od oczekiwań stratę. Nie mógł również cieszyć spadek indeksu Fed z Filadelfii do poziomu -24,9 pkt. Nie tylko dlatego, że to najniższy odczyt od lutego 2001 roku (natomiast rynek prognozował jego wzrost do -14 pkt), ale również dlatego, że wtorkowa publikacja indeksu NY Empire State (wzrost do 0,63 pkt z -22,2 pkt) mogła wywołać nadzieje, że w amerykańskiej gospodarce w jakimś stopniu nastąpi poprawa sytuacji. Tymczasem wczorajsze dane "sprowadzały na ziemię". Początek wczorajszej sesji, to jak rynek reagował na negatywne informacje, a zwłaszcza zestawienie z reakcją na pozytywne informacje, jakie pojawiły się dzień wcześniej, mogło sugerować, że spadki są tylko korektą, a nie elementem większego spadkowego impulsu. To oznacza, że rozpoczęta w połowie marca poprawa nastrojów ma szanse być w najbliższych tygodniach kontynuowana.
Powyższa teza znajduje pełne uzasadnienie w analizie technicznej S&P500. Środowa silna zwyżka całkowicie neguje piątkowy, sprowokowany wynikami GE, spadek. Tym samym ponownie sytuacja techniczna sprzyja realizacji wzrostowego scenariusza. Przy czym dalsze wzrosty, o potencjalnym zasięgu 1450 pkt, mogą być poprzedzone nawet miesięczną stabilizacją z osią wyznaczoną przez poziom 1370 pkt.
Dzisiaj na rynek nie dotrą nowe dane makroekonomiczne z USA. Sytuacja na Wall Street będzie więc kształtowana przede wszystkim przez wyniki spółek. Wczoraj po sesji wyniki miał opublikować Google, natomiast dziś przed sesją wyniki kwartalne podają Caterpillar, Citigroup i Honeywell. Obserwując jak w ostatnim czasie kształtują się nastroje na rynku, można założyć, że inwestorzy znacznie gwałtowniej będą reagować na dobre lub quasi-dobre informacje ze spółek, niż na złe.
X-TRADE BROKERS DM