Traderzy ściśnięci przy drewnianych biurkach w dużej sali o kiepskiej wentylacji wykrzykują coś w stronę brokera, silnie gestykulując. On zapisuje sobie starannie kolejne zlecenia na konkretne gatunki herbaty. To barwne i egzotyczne oblicze indyjskich herbacianych giełd odchodzi w przeszłość. Handlowano na nich w niezmieniony sposób od 1861 roku. Rewolucja informatyczna nie ominęła jednak rynków towarowych i dawny zgiełk towarzyszący transakcjom zostaje zastąpiony przez klikanie klawiatury peceta. Tak jak wcześniej na Chicago Board of Trade...

Indyjski rząd uznał, że elektroniczny system transakcyjny wpłynie na poprawę sytuacji społecznej drobnych plantatorów herbaty. Mają oni dzięki temu zaoszczędzić na kosztach transakcji i uzyskiwać "bardziej uczciwe ceny". Reformę entuzjastycznie przywitali też wielcy gracze na rynku. Jedynie starzy traderzy narzekają, że tracą pracę.