Coraz gorsze nastroje

Aktualizacja: 27.02.2017 17:01 Publikacja: 30.04.2008 01:04

W kwietniu, zgodnie z przewidywaniami, nastroje amerykańskich konsumentów pogorszyły się, ale nie tak bardzo jak spodziewali się ekonomiści. Wskaźnik instytutu badawczego Conference Board spadł z 65,9 do 62,3 pkt, zaś obawiano się obniżki do 61 pkt. - Mamy recesję. Będziemy mieli ujemny wzrost PKB i prawdopodobnie spadek konsumpcji - obawia się Dan North, ekonomista Euler Hermes ACI.

Powody najgorszych od pięciu lat nastrojów konsumentów są znane. Spadają ceny domów, rośnie bezrobocie oraz ceny żywności i paliw.

W pierwszym kwartale 2008 w stosunku do tego samego okresu 2007 r., podwoiła się liczba domów, których właścicielom grozi utrata własności. Było ich 650 tysięcy.

Firma Fannie Mae, operująca na rynku kredytów hipotecznych, przewiduje, że w tym roku ceny domów obniżą się 5,8 proc. Indeks S&P/Case-Shiller pokazuje, że w lutym ceny domów w 20 największych aglomeracjach spadały w rekordowym tempie 12,7 proc. w relacji rok do roku.

Sytuację na tym rynku odzwierciedlają też wyniki firmy Countrywide Financial, specjalizującej się w sprzedaży kredytów hipotecznych. W minionym kwartale strata, trzecia z rzędu, wyniosła 893 mln dolarów. Może to zniechęcić Bank of America do kupna tej spółki.

Te dane zapewne wezmą pod uwagę członkowie Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC) amerykańskiego banku centralnego, którzy dzisiaj zakończą dwudniowe posiedzenie tego gremium i podejmą decyzję o poziomie stóp procentowych. Spodziewane jest kolejne cięcie stopy funduszy federalnych o 25 punktów bazowych do 2 proc. Jeśli tak się stanie będzie to siódma redukcja od września ubiegłego roku, kiedy Fed zaczął luzować politykę pieniężną, by przeciwdziałać pogłębiającemu się kryzysowi nie tylko na rynku hipotecznym, ale pożyczkowym w ogóle.

Chociaż sytuacja w segmencie hipotecznym będzie się jeszcze pogarszać, w związku z ciągle rosnącą liczbą Amerykanów niezdolnych do spłacania kredytów i tracących domy, ale Fedowi i jego szefowi Benowi Bernanke przypisuje się już pewne osiągnięcia. Od 16 marca 2008 r., czyli od przejęcia (z inicjatywy Bernanke) banku inwestycyjnego Bear Stearns przez JP Morgan Chase, indeks Standard&Poor?s 500 zyskał ponad 8 proc., a w ubiegłym tygodniu amerykańskie firmy sprzedały obligacje za rekordową kwotę 45,3 miliarda dolarów.

Te dwa fakty mają świadczyć na korzyść Bena Bernanke. Jak dotąd, udaje mu się przekonać inwestorów, że rynki finansowe znowu zaczynają funkcjonować.

W okresie ośmiu miesięcy Fed wpompował do systemu finansowego prawie bilion dolarów, by pomóc bankom w przezwyciężaniu kryzysu hipotecznego, w wyniku którego wartość aktywów w ich bilansach trzeba było pomniejszyć o 312 mld dolarów. Dwa kolosy, Citigroup i Merrill Lynch, mają na koncie 72,6 mld USD.

Szefowie banków wprawdzie zapewniają, że najgorsze minęło, ale niespodzianek nie można wykluczyć.

Bloomberg

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy