Ropa z Azerbejdżanu może już wkrótce popłynąć przez Ukrainę do rafinerii w Kralupach, wchodzącej w skład grupy PKN Orlen. Tak przynajmniej wynika z zapowiedzi przedstawicieli ukraińskiego ministerstwa energetyki cytowanych przez dziennik "Dieło".
Tych informacji niestety nie mogą potwierdzić właściciele potencjalnego odbiorcy azerskiego surowca.
- Nikt w grupie kapitałowej Orlenu nie ma informacji, że kaspijska ropa dostarczana trasą Odessa-Brody ma być w najbliższym czasie przerabiana przez jakąkolwiek należącą do nas firmę - mówi "Parkietowi" Dawid Piekarz, rzecznik prasowy płockiego koncernu. Rafineria w Kralupach już od kilku lat przerabia azerską ropę, ale jest ona dostarczana z innego kierunku. Surowiec gatunku Azeri Light jest również od marca rafinowany w Płocku. Polskie zakłady do tej pory przetwarzały tylko rosyjską ropę typu Urals i Rebco.
Oleg Dubina, prezes Naftogazu, ukraińskiego koncernu paliwowego, twierdzi, że sprawa próbnej dostawy 44 tys. ton azerskiej ropy przez Ukrainę do Czech ma rozstrzygnąć się w ciągu najbliższych tygodni. Surowiec miałby docierać rurociągiem Odessa-Brody, a dalej południową nitką magistrali "Przyjaźń" przez Słowację do Czech. W poniedziałek delegacja z Kijowa wybiera się do Baku, gdzie mają być omówione szczegóły paliwowej współpracy. Ukraińskie ministerstwo energetyki zapowiada, że do końca czerwca powinny zakończyć się negocjacje z Azerami w sprawie dostaw ropy.
Obecnie przez Odessę-Brody transportowany jest jedynie surowiec pochodzący z Rosji. Tamtejsze paliwo dociera "Przyjaźnią" do Brodów, skąd płynie do terminalu w Odessie. Ukraińcy od dłuższego czasu starają się, aby rurociąg pracował w przeciwnym kierunku