Reprezentanci związków zawodowych działających w PZU SA, czyli Federacji Związków Zawodowych PZU, NSZZ "Solidarność" i Solidarności" 80, a także dwóch organizacji lokalnych - Związku Zawodowego Pracowników Centrali PZU SA i Związku Zawodowego Oddziałów PZU SA w Opolu i Katowicach, złożyli wczoraj w sekretariacie zarządu największego ubezpieczyciela żądanie w sprawie podwyżek płac - dowiedział się "Parkiet". Tym samym weszli w spór zbiorowy ze swoim pracodawcą. Jaka jest przyczyna sporu?
Zarząd chciał podzielić sam
Ustawa o negocjacyjnym systemie kształtowania wynagrodzeń nakłada m.in. na pracodawców państwowych obowiązek prowadzenia negocjacji płacowych w firmie. Co roku muszą do końca lutego ustalić precyzyjne warunki podwyżek. Jednak zarządowi PZU nie udało się dogadać z pracownikami. - Zarząd chciał mieć pełną kontrolę nad tym, które piony firmy otrzymają podwyżki. Podjął decyzję o jednostronnym podziale środków na podwyżki pod koniec maja. Realizacja tych planów oznaczałaby, że tylko około 10 proc. zatrudnionych, czyli mniej więcej 1,3 tys. osób, dostałoby podwyżki. Reszta pieniędzy miała zostać przeznaczona na restrukturyzację - twierdzą przedstawiciele związków zawodowych PZU. - To byłoby niedopuszczalne, gdyby większość z 13 tys. pracowników nie dostała podwyżek - dodają.
Jak ustalił "Parkiet", około 80 proc. środków miało iść na podniesienie wynagrodzeń ludzi pracujących przy sprzedaży produktów ubezpieczeniowych.
Tymczasem według związków, pieniądze z funduszu wynagrodzeń powinno się dzielić niemal po równo, wśród zdecydowanej większości pracowników. Choć możliwe są wyjątki. - Nie ma potrzeby, by motywować np. tych, którzy odchodzą z pracy - mówią związki.