Sprzedaż udziałów w Dyskobolii Wrocławowi miała być jednym z elementów restrukturyzacji finansowej grupy kapitałowej Inter Groclin Auto (IGA). Od kilku kwartałów producent tapicerki samochodowej ponosi straty na swojej podstawowej działalności z powodu silnego złotego, problemów z utrzymaniem pracowników i niższymi marżami na nowych kontraktach, które podpisuje z firmami motoryzacyjnymi. Dodatkowo jest mocno zadłużony w bankach. Do końca czerwca musi je przekonać, by przedłużyły wygasające umowy kredytowe opiewające na 50 mln zł.
Zgasło światełko w tunelu
Zbigniew Drzymała, założyciel i prezes IGA, podpisał list intencyjny w sprawie przeprowadzki Dyskobolii do Wrocławia trzy miesiące temu. Od tego czasu negocjował z władzami miasta warunki połączenia tego klubu z drugoligowym Śląskiem Wrocław. W środę wieczorem Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia, oznajmił nieoczekiwanie, że wycofuje się z planów fuzji, bo nie ma dla niej poparcia politycznego w radzie miasta.
Zgodnie z warunkami niedoszłego porozumienia, Groclin miał sprzedać 80 proc. udziałów w swoim klubie władzom Wrocławia. Według wstępnych ustaleń, miał dostać za nie 25 mln zł (ich wartość w księgach spółki to 13,3 mln zł). Niemal 20 proc. akcji Dyskobolii pozostałoby własnością giełdowej firmy.
Zmniejszając swój udział w klubie, Groclin mógłby ograniczyć kwotę, jaką przeznacza co roku na dofinansowanie działalności Dyskobolii i utrzymanie kosztownej infrastruktury sportowej (IGA nie podaje w raporcie rocznym, ile pieniędzy przeznacza na sponsoring, ale prawdopodobnie chodzi o kilkanaście milionów złotych). Sporadycznie klub przynosi zyski, ale wynika to jedynie z opłat, jakie dostaje za transfer zawodników do innych drużyn. - Sprzedaż udziałów odciąży naszą firmę - przyznawał w rozmowie z "Parkietem" Jerzy Pięta, rzecznik IGA i Dyskobolii.