Wyprzedaż akcji spółek z przemysłu metalowego potwierdza, że uzasadnione okazało się ostrożne podejście, o jakim pisaliśmy w marcowej analizie poświęconej tej branży. Jak wówczas wskazywaliśmy, analiza techniczna dawała sygnały co najwyżej osłabienia trendu spadkowego, ale nie jego zakończenia.
Jak widać na wykresie indeksu branżowego, utrata impetu przez tendencję zniżkową między lutym i kwietniem była chwilowa. Ostatnie tygodnie przyniosły przebicie poziomów wsparcia i nowe minima. Tym samym sytuacja techniczna nie budzi wątpliwości - trwa średnioterminowy trend spadkowy. Większego sensu nie mają próby zgadywania, kiedy może dojść do odbicia. Nie tylko dlatego, że są one obarczone sporym ryzykiem błędu, ale także dlatego, że nie ma żadnej gwarancji, iż takie potencjalne odbicie okaże się czymś więcej niż tylko korektą. Ostatnie 12 miesięcy (niemal tyle czasu minęło od ustanowienia szczytu hossy) udowodniły, że takie podejście jest uzasadnione. Pamiętajmy, że działanie wbrew trendowi spadkowemu jest kosztowne.
Uzasadnione okazały się też wątpliwości natury fundamentalnej. Jak pisaliśmy w marcu, "skoro akcje nie są wyraźnie niedowartościowane, to nie ma przeszkód w kontynuacji trendu spadkowego". Wniosek taki wynikał z faktu, że wskaźniki wyceny w branży były wówczas sporo wyższe niż średnio w przeszłości.
Kluczowe pytanie brzmi: czy kolejna fala bessy w wystarczającym stopniu uatrakcyjniła akcje spółek metalowych notowanych na GPW? Aby na nie odpowiedzieć, posłużyliśmy się tą samą metodologią, jaką stosowaliśmy w przypadku branż opisywanych w poprzednich dwóch tygodniach. Polega ona na obliczeniu teoretycznej wartości akcji w oparciu o historyczne mediany wskaźników wyceny (w przypadku przemysłu metalowego zastosowaliśmy dwa wskaźniki: cena/zysk i cena/przychody ze sprzedaży) oraz aktualne dane finansowe (zysk na akcję i przychody na akcję).
Wyceny nie są szczególnie