Kontrakty i nowe możliwości

Dzięki niedawnym zmianom ożył handel kontraktami terminowymi na waluty i akcje. To początek: rynek czekają kolejne nowości

Aktualizacja: 27.02.2017 11:11 Publikacja: 21.06.2008 12:08

Segment instrumentów pochodnych zupełnie nie odczuł spadku zainteresowania inwestorów, mimo wyraźnego osłabienia koniunktury widocznego na giełdzie od połowy 2007 roku. Wręcz przeciwnie. Od załamania trendu wzrostowego na GPW minęło jedenaście miesięcy, w tym czasie jednak na rynku kontraktów terminowych pobite zostały nowe rekordy aktywności inwestorów. W połowie marca liczba otwartych pozycji (LOP) w przypadku kontraktów na WIG20 przekroczyła 92 tys. Biorąc pod uwagę ówczesny kurs tych instrumentów, ich łączna wartość sięgała 5,4 mld zł. Z kolei kwotę zaangażowaną na tym rynku (czyli sumę depozytów zabezpieczających od obu stron każdego kontraktu) można było szacować na ponad 370 mln zł.

Chociaż można znaleźć niejedną spółkę giełdową o kapitalizacji większej niż ta kwota, to jednak w niewielu przypadkach firmy mogą się równać z kontraktami pod względem płynności obrotu. W tym roku rzadko się zdarza, by dzienny wolumen obrotu futures na WIG20 nie stanowił przynajmniej jednej trzeciej liczby otwartych pozycji. Wysoka płynność to komfort dla inwestorów - nie muszą martwić się o to, czy uda im się szybko kupić lub sprzedać kontrakty po cenie nie odbiegającej znacząco od bieżących notowań.

Rynek tych instrumentów stał się na tyle dobrze działającą "machiną", że do podtrzymania, a nawet wzrostu zainteresowania inwestorów potrzeba jak widać jedynie odpowiednich warunków, tzn. silnych trendów, bez względu na to, czy wzrostowych czy spadkowych.

Ożywił się handel

Do niedawna zupełnie inaczej wyglądała jednak sytuacja w segmencie innych kontraktów terminowych, które pozostawały w cieniu instrumentów na WIG20. Jednak i tu pojawiły się ostatnio wyraźne oznaki ożywienia. Najlepszym przykładem są futures na kursy walut. Mimo że ich historia sięga 10 lat (kontrakty na USD/PLN znalazły się w obrocie we wrześniu 1998 roku, EUR/PLN zaś - w maju 1999 r.), to jeszcze jesienią ubiegłego roku LOP na każdym z tych rynków nie przekraczał kilkudziesięciu sztuk. Zdarzały się nawet dni, w których nie odbywały się żadne transakcje.

Pozytywna zmiana

Ten mało zachęcający obraz sytuacji zaczął się zmieniać w II połowie 2007 roku. Zadecydowały o tym dwa posunięcia. Po pierwsze, GPW wraz z KDPW zniosły opłaty od kontraktów walutowych (IX 2007 r.). Efekty było widać natychmiast. W połowie listopada LOP w przypadku futures na USD/PLN zbliżył się do 400 sztuk, co było poziomem najwyższym od przeszło dwóch lat.

Decydujące było jednak wprowadzenie wraz z końcem listopada animatora na rynek instrumentów walutowych (rolę tę przejął X-Trade Brokers DM). Jego zadaniem stało się zapewnienie zadowalającej płynności obrotu. Mówiąc konkretnie, animator został zobowiązany do zaspokajania zarówno popytu, jak i podaży ze strony inwestorów (każdego dnia powinien oferować przynajmniej 50 kontraktów po każdej stronie rynku), przy czym tzw. spread (czyli różnica między cenami w ofertach kupna i sprzedaży) nie powinien przekraczać 0,6 zł (dla ceny podawanej za 100 euro lub USD), przez 80 proc. sesji.

Działania te szybko okazały się skuteczne. Tym bardziej że przypadły na okres bardzo silnego trendu na światowym, jak i naszym rodzimym rynku walutowym. Wzrost płynności kontraktów sprawił, że inwestorzy otrzymali realną możliwość obstawiania tego, jak długo utrzyma się fala spadkowa dolara lub też kiedy zatrzyma się umacnianie się złotego.

W kwietniu LOP w przypadku futures na EUR/PLN zbliżył się do 400 sztuk, co pozwalało szacować kwotę zaangażowanych na tym rynku pieniędzy na ponad 300 tys. zł, wartość zaś wszystkich kontraktów - na ponad 26 mln zł. Jeszcze bardziej spektakularny okazał się wzrost zainteresowania inwestorów kontraktami na USD/PLN. W pierwszych miesiącach 2008 roku LOP pobił rekord z lipca 2001 r., by w kwietniu sięgnąć 1800 sztuk. Odpowiadało to w przybliżeniu 1,9 mln zł wartości depozytów zabezpieczających i wartości otwartych pozycji 80 mln zł.Chociaż to wciąż zaledwie ułamek zaangażowania inwestorów, obracających najpopularniejszymi instrumentami na WIG20, to kontrakty walutowe - które były w niemal całkowitym zapomnieniu - najwyraźniej na dobre powróciły do kręgu zainteresowania uczestników rynku. Tym bardziej że mogą one służyć nie tylko do spekulacji, ale również do zabezpieczania się przed ryzykiem kursowym.

Warszawska giełda, idąc za ciosem, postanowiła ponadto rozszerzyć gamę dostępnych instrumentów walutowych. W maju zarząd GPW zatwierdził standardy dla kontraktów na kursy franka szwajcarskiego (CHF) i funta brytyjskiego (GBP). To krok mający dać inwestorom możliwość obracania instrumentami, które dostępne dotąd były jedynie na tzw. platformach foreksowych (oferujących udział w transakcjach na światowym rynku międzybankowym).

Jednolity mnożnik pomógł

Giełda postawiła sobie również za cel zmiany w segmencie kontraktów na akcje spółek, które również przez długi czas pozostawały w cieniu derywatów opiewających na WIG20. Pierwszą zmianą było ujednolicenie liczby akcji przypadających na jeden kontrakt. Do września 2007 r. parametr ten (zwany mnożnikiem) był zróżnicowany w zależności od rodzaju futures. I tak na przykład kontrakt na KGHM opiewał na 500 walorów, Pekao zaś - jedynie na 100. Od 29 września 2007 r. liczba ta jest jednolita i wynosi 100.

Zmiana ta doprowadziła nie tylko do uproszczenia tego segmentu rynku, ale miała również wymierny skutek finansowy dla inwestorów. Przykładowo, przy kursie 100 zł i "starym" mnożniku równym 500, każdy kontrakt na akcje KGHM wart był 50 tys. zł. Duża wartość kontraktu oznacza małą elastyczność w doborze liczby kontraktów w przypadku inwestorów niedysponujących większym kapitałem. W naszym przykładzie depozyt zabezpieczający sięgał 5 tys. zł. Tymczasem po ujednoliceniu mnożników do 100, wartość kontraktu na akcje KGHM spadła automatycznie do 10 tys. zł, dając większe pole manewru inwestorom - depozyt zabezpieczający zmniejszył się do niespełna 1 tys. zł.

Jeśli spojrzeć na obroty tymi instrumentami, to efekt zmniejszenia mnożnika nietrudno zauważyć. Podczas gdy przed wprowadzeniem zmian dzienny wolumen obrotu kontraktami na KGHM wahał się od kilkunastu do kilkudziesięciu sztuk (zdarzały się nawet sesje, gdy zawierano zaledwie kilka transakcji), to kolejne miesiące tego roku przyniosły jego powiększenie do 500-600 sztuk. Z kolei LOP podskoczył z niespełna 100 do ponad 1000 kontraktów - nawet mimo że trend, w jakim znajdowały się notowania KGHM, nie uległ w tym czasie większym zmianom. To oznacza, że liczba kontraktów w obrocie zwiększyła się znacznie bardziej, niż wynikałoby to tylko z prostej arytmetyki (zmniejszenie mnożnika z 500 do 100 teoretycznie powinno powiększyć LOP jedynie pięć razy).

Kontrakty na akcje debiutantów

Na tym GPW nie poprzestaje. W maju giełda wystąpiła do Komisji Nadzoru Finansowego o zatwierdzenie kolejnego programu kontraktów terminowych na akcje. Nowy program różni się od poprzednich tym, że nie ma ściśle określonego katalogu akcji jako instrumentów bazowych dla kontraktów. Katalog jest otwarty i w pewnym stopniu daje giełdzie swobodę w doborze instrumentów bazowych. Umożliwi GPW szybsze wprowadzanie do obrotu nowych klas kontraktów terminowych - nawet na akcje spółek debiutujących (kontrakt terminowy mógłby znaleźć się w obrocie już w dniu debiutu tej spółki).

Obecnie aby wprowadzić kontrakt na akcje spółki, która nie znajduje się na liście instrumentów bazowych w już zatwierdzonych przez KNF warunkach obrotu, wymagane jest po raz kolejny przejście przez całą procedurę uzyskiwania zgody KNF, co znacząco wydłuża czas wprowadzenia produktu do obrotu.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy