Przez kilkanaście lat pracowała Pani w funduszach inwestycyjnych, najpierw ING, a potem Commercial Union. Teraz zamieniła je Pani na fundusz emerytalny. Szukała Pani nowych wyzwań?
Zdecydowanie jest to wyzwanie. Chcę się bardziej rozwijać. Ze strony czysto inwestycyjnej na pewno praca w OFE oznacza większe aktywa i inny rodzaj zarządzania. Wiadomo, fundusze emerytalne są bardziej nastawione na długoterminowe wyniki. Klienci nie mają tak dużego wpływu na decyzje inwestycyjne, jak to się dzieje w TFI.
Nie oczekują aż tak szybkich zysków?
Klienci zawsze oczekują wyników i zysków, niektórzy szybszych niż inni. Oczywiście w wypadku OFE klient jest na dłużej związany z funduszem, więc nie patrzy aż tak bardzo na miesięczne czy kwartalne wyniki.
W funduszach inwestycyjnych mamy do czynienia z bardzo dużym napływem pieniędzy po paru latach dobrych wyników i bardzo silnym odpływem, gdy rynek spada. Zarządzający TFI musi przez to podejmować decyzje nieracjonalne: kupować, gdy rynek jest po długim wzroście, drogi i rosnący. Sprzedawać, gdy rynek wydaje mu się już tani, po dużych spadkach.