OFE daje większe pole do działania

Z Ewą Radkowską, dyrektorem departamentu inwestycyjnego w Powszechnym Towarzystwie Emerytalnym ING, rozmawia Ola Kurowska

Aktualizacja: 26.02.2017 15:32 Publikacja: 11.08.2008 07:15

Przez kilkanaście lat pracowała Pani w funduszach inwestycyjnych, najpierw ING, a potem Commercial Union. Teraz zamieniła je Pani na fundusz emerytalny. Szukała Pani nowych wyzwań?

Zdecydowanie jest to wyzwanie. Chcę się bardziej rozwijać. Ze strony czysto inwestycyjnej na pewno praca w OFE oznacza większe aktywa i inny rodzaj zarządzania. Wiadomo, fundusze emerytalne są bardziej nastawione na długoterminowe wyniki. Klienci nie mają tak dużego wpływu na decyzje inwestycyjne, jak to się dzieje w TFI.

Nie oczekują aż tak szybkich zysków?

Klienci zawsze oczekują wyników i zysków, niektórzy szybszych niż inni. Oczywiście w wypadku OFE klient jest na dłużej związany z funduszem, więc nie patrzy aż tak bardzo na miesięczne czy kwartalne wyniki.

W funduszach inwestycyjnych mamy do czynienia z bardzo dużym napływem pieniędzy po paru latach dobrych wyników i bardzo silnym odpływem, gdy rynek spada. Zarządzający TFI musi przez to podejmować decyzje nieracjonalne: kupować, gdy rynek jest po długim wzroście, drogi i rosnący. Sprzedawać, gdy rynek wydaje mu się już tani, po dużych spadkach.

W OFE nie ma takiego dużego ruchu środków. Na razie mamy tylko ich napływ. Pierwsze wypłaty emerytur okresowych nastąpią w przyszłym roku, ale będą niewielkie. To daje bardzo duży komfort i pozwala planować długoterminowo. Jednak wymaga przemyśleń i za wyniki większą odpowiedzialność ponosi zarządzający.

ING OFE ma ok. 33 mld zł aktywów. Jakimi środkami zarządzała Pani w Commercial Union?

Wszystkie aktywa CU Investment Management to kilkanaście mld zł. Osobiście zarządzałam funduszami inwestycyjnymi, których aktywa bardzo się wahały w związku z sytuacją na giełdzie. W szczytowym okresie wynosiły około 2 mld, a potem spadły do miliarda.

Kobiet zarządzających aktywem jest niewiele w tej branży.

Rzeczywiście, ale nasz zespół się wyróżnia, bo na siedem osób są trzy kobiety. Kierowanie tym zespołem to dla mnie drugie z najważniejszych wyzwań w PTE. Jest tu wiele zadań menedżerskich, które są dla mnie nowością. W zarządzaniu aktywami mam długoletnie doświadczenie, ale w zarządzaniu zespołem stawiam niemal pierwsze kroki.

Jakie cele stawia Pani sobie i swojemu zespołowi?

Pierwszym celem każdego z nas jest wynik funduszu. Chcemy przewyższyć średnią rynku. Bardzo mocny nacisk stawiamy na długoterminowy wynik, a nie ściganie się w tym czy innym miesiącu czy kwartale. Chodzi nam o to, by po latach nasi klienci dostali najwyższe wypłaty i wiedzieli, że wybrali najlepsze OFE. Do tej pory nam się to udawało. Pod względem faktycznego przyrostu pieniędzy jesteśmy najlepsi w rankingach. Na razie pod względem wielkości jesteśmy drugim funduszem na rynku. Chcemy zostać numerem 1. Robimy w tej kwestii postępy i z roku na rok zmniejszamy dystans do OFE Commercial Union.

Kluczem do tego jest zespół ludzi. Znałam go już wcześniej i uważam, że jest bardzo dobry.

Pojawiają się na rynku gwiazdy, które osiągają bardzo dobre wyniki, ale długoterminowo tylko gra zespołowa pozwala osiągnąć rezultat.

Bardzo stawiamy na stabilność zespołu i awans wewnętrzny. Jest wiele osób, które właśnie w ING OFE przechodziły poszczególne szczeble kariery, jak chociażby Grzegorz Chłopek, który ze starszego analityka awansował na wiceprezesa.

Sama przed pracą w CU Investment Management przez 10 lat byłam związana z grupą ING. Planujemy dalszy rozwój zespołu - w najbliższym czasie dołączą do nas kolejne dwie osoby. Nasze aktywa rosną, a prawdopodobnie będą zwiększać się także możliwości inwestycyjne.

Planowane jest też dopuszczenie do tworzenia przez OFE subfunduszy. Czy ING już zdecydował, ile chciałby ich powołać?

Rzeczywiście, są plany, by dopuścić do tworzenia oferty o różnym poziomie agresywności inwestowania. Na razie jest za wcześnie, by o tym mówić. Samo ministerstwo chyba jeszcze się nie zdecydowało, jak to ma wyglądać. Ale jako osoba, która przez lata pracowała w funduszach inwestycyjnych, na pewno ma Pani przemyślenia, jak taki system mógłby wyglądać.

Na rynku TFI klienci dostają bardzo różnorodne, często dość skomplikowane produkty, chociażby zróżnicowane sektorowo czy geograficznie.

Tak różne, że chyba nie dla wszystkich czytelne?

To prawda. Zresztą przerzuca się w ten sposób część odpowiedzialności na samych klientów, przedstawiając im szeroką ofertę. Tymczasem klient często nie jest wyedukowany, nie czyta prasy ekonomicznej, nie wie, że np. w tym momencie najbardziej opłaca się inwestować w surowce w Brazylii. Gdyby to zresztą wiedział, to zapewne nie potrzebowałby zarządzających. Z szerokiej oferty korzyści mają więc przede wszystkim najbardziej świadomi inwestorzy. Ale dla szerokiego grona Polaków, takich jak klienci OFE, jest to nieczytelne. Zwłaszcza że są inwestorami z przymusu. Lokowanie w OFE to nie indywidualna decyzja klienta, który ma nadwyżkę środków i wpłaca ją do funduszu, a potem, jeśli zechce, wypłaca. System jest obowiązkowy, więc odpowiedzialność i bezpieczeństwo muszą być bardzo duże. Można sobie wyobrazić, i było to nawet planowane, że członków OFE zbliżających się do wieku emerytalnego będzie się niejako automatycznie przenosić do funduszy bezpiecznych.

Dawanie klientom OFE zbyt dużej palety ofert może spowodować, że się pogubią. Nie będą też w stanie rozpoznać i ocenić ryzyka.

Planuje Pani zmiany w strategii inwestycyjnej ING OFE?

Nie ma tu jakichś rozległych możliwości. Jesteśmy związani przepisami, które są takie, a nie inne. Są plany poszerzenia możliwości inwestowania i na pewno będziemy z nich korzystać.

W każdym podręczniku inwestowania poświęca się wiele miejsca dywersyfikacji portfela. W tej chwili jesteśmy bardzo skoncentrowani na rynku lokalnym. Ma to swoje plusy, bo najbardziej go znamy, co zmniejsza ryzyko błędów. Musimy jednak mieć także szersze perspektywy inwestycyjne.

A akcje? Czy teraz są wystarczająco tanie, żeby zwiększać zaangażowanie?

Na temat naszych działań i planów nie mogę się szerzej wypowiadać. Raz w roku, w styczniu, deklarujemy, jakie mamy plany. Na początku tego roku widzieliśmy zagrożenie ze strony rosnącej inflacji i stóp procentowych. Mówiliśmy też, że na rynku akcji ryzyko dla długoterminowych inwestorów staje się coraz mniejsze. Akcje stają się atrakcyjniejsze dla takich inwestorów jak OFE.

Teraz można tylko powiedzieć, że ceny są jeszcze bardziej atrakcyjne, więc z punktu widzenia długoterminowego to dobry czas na przemyślane zakupy. Ale nadal panuje dość duża niepewność. Mieliśmy bardzo silny spadek w styczniu, odreagowanie i trend boczny aż do maja, kolejny silny spadek do połowy lipca, a teraz bardzo mocne odbicie, które zaczęło się w drugiej połowie lipca. Zmienność jest duża, niemniej długoterminowo jest większy potencjał wzrostu cen akcji niż ich spadku.

W bliskiej czy nawet średniej perspektywie mogą jednak nastąpić bardzo ciekawe rzeczy. Nawet Ben Bernanke i FED przyznają, że nie wiedzą, co się będzie działo w gospodarce i na rynkach. Myślę, że są bardzo ciekawe czasy. Rynek jest trudniejszy, ale za to daje większe możliwości racjonalnego, przemyślanego działania. Przy szaleńczej hossie żadna racjonalność i przemyślenia nie grały roli - a to najbardziej frustrujące dla osób zajmujących się inwestycjami.

Planują państwo wzrost zaangażowania aktywów w nieskarbowe papiery dłużne? OFE w ostatnim roku znacznie zwiększyły to zaangażowanie.

Do tego, co robimy w ING, nie mogę się odnosić. Jednak jeśli chodzi o całą branżę, rynek obligacji komercyjnych zaczyna nabierać kształtu, który dużym inwestorom, takim jak OFE, pozwoli brać w nim większy, bardziej aktywny udział.

Chodzi o wielkość emisji dostępnych na polskim rynku?

Tak, ale też o ich długość, różnorodność emitentów. Premia ponad papiery skarbowe wreszcie zaczęła nabierać sensownego poziomu. Jeszcze 2-3 lata temu premie za ryzyko papierów nieskarbowych były nienaturalnie niskie ze względu na małą ofertę obligacji korporacyjnych i duży popyt ze strony bogatych w środki inwestorów, nie tylko bankowych. Obecnie sytuacja przypomina to, co możemy obserwować na rozwiniętych rynkach. To, czego ciągle brakuje - to rynek wtórny. Kto kupuje papiery, zwykle trzyma je do wykupu. Nie ma rynku takiego jak dla akcji czy papierów skarbowych.

A obligacje komunalne? Nie mają ich państwo w portfelu?

Do tej pory emisje komunalne są bardzo małe. Niemniej i tutaj widać oznaki zmian. Dużą emisję planuje Warszawa.

Ale za granicą.

Rzeczywiście, ale może zachęci to kolejne samorządy do emisji. Na razie i rozsądek, i przepisy nie pozwalają tak dużym graczom jak OFE angażować się w nieduże inwestycje i być jedynym wierzycielem jakiejś gminy.

Na zakończenie spytam jeszcze: kiedy zostanie pani członkiem zarządu?

Mam do tego rekomendację zarządu, a rada nadzorcza zbiera się 11 sierpnia. Jeżeli zaakceptuje moją kandydaturę, wyrazić zgodę musi jeszcze KNF.

Dziękuję za rozmowę.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy