W piątek na zakończenie handlu euro kosztowało 3,27 zł, a dolar 2,18 zł. W porównaniu z 1 sierpnia złoty był słabszy o około 3 proc. wobec euro i o około 5 proc. wobec dolara.
- Wpływ na kurs naszej waluty miała seria wydarzeń: obniżka stóp procentowych w Czechach, wypowiedź prezesa Europejskiego Banku Centralnego dotycząca spowolnienia gospodarczego w strefie euro oraz umacniający się dolar na rynkach międzynarodowych - stwierdził Maciej Reluga, główny ekonomista Banku Zachodniego WBK. Spadek kursów walut dotknął także inne kraje należące do tzw. emerging markets, m.in. Węgry czy Rosję oraz Czechy, gdzie doszło do obniżki stóp procentowych.
Jeszcze pod koniec lipca nikt nie myślał o poważnym osłabieniu złotego. Nasza waluta biła rekordy siły wobec euro i dolara. Członkowie Rady Polityki Pieniężnej wyrażali obawy co do zbyt szybkiego tempa aprecjacji złotego. Jak jednak stwierdził Tomasz Kaczor, główny ekonomista Banku Gospodarstwa Krajowego, mocny złoty był sprzymierzeńcem RPP w walce z rosnącą inflacją.
Spadek kursu złotego wobec unijnej waluty nie jest groźny dla gospodarki. Większość przedsiębiorstw eksportuje na europejskie rynki. Przy mocnym złotym przedsiębiorstwa te notowały coraz gorsze wyniki. Gorsze konsekwencje mógłby mieć natomiast umacniający się wobec złotego dolar, gdyż w tej walucie rozliczamy import surowców. Przy słabszym kursie rodzimej waluty gaz czy ropa stają się droższe, co może negatywnie wpływać na poziom cen w gospodarce. Analitycy wykluczają jednak, że spadek złotego zwiększy inflację. - Na szczęście mocniejszy dolar kompensowany jest taniejącą ropą - powiedział Grzegorz Maliszewski z Banku Millennium. Cena za baryłkę tego surowca spadła ze 146 dolarów miesiąc temu do 116 dolarów w piątek. Poza tym, zdaniem analityków, złoty wciąż jest mocny wobec dolara i euro. - Nie zapominajmy, że mimo chwilowego osłabienia nasza waluta jest w trendzie aprecjacyjnym - powiedziała Maja Goettig z Banku BPH. Od początku roku złoty umocnił się wobec euro o 10 proc., a wobec dolara aż o 12,7 proc.