Silne wzrosty na światowych rynkach, a szczególnie w USA, nie znajdują odzwierciedlenia na naszej giełdzie. Wprawdzie spadające ceny ropy działają korzystnie na postrzeganie atrakcyjności inwestycji w akcje również na GPW, lecz od środy czynnikiem dominującym i określającym trend krótkoterminowy jest szybko słabnąca złotówka, szczególnie wobec wracającego do łask dolara.
I tak, w ciągu trzech sesji WIG20 właściwie na przekór USA spadł 150 punktów z poziomu 2740 pkt. Dodać trzeba, że pierwszy dzień spadków, czyli środa, był kompletnym zaskoczeniem dla większości uczestników rynku. Analitycy nie potrafili na gorąco wytłumaczyć, dlaczego indeks poszedł zdecydowanie w dół po sesji w USA, na której DJIA zyskał niemal 3 proc., oraz wbrew dobrym nastrojom na giełdach europejskich.
Słabnięcie polskiej waluty to zdecydowanie korzystna informacja dla większości naszych spółek. Zapomnieliśmy jednak, że w pierwszej fazie osłabienia waluty lokalnej część inwestorów zagranicznych zechce sprzedać papiery, by wrócić do aktywów dolarowych. Co ciekawe, na fali zaskoczenia spadały początkowo notowania wszystkich spółek, również eksporterów.
Podaż osłabła w piątek. Wczorajsza sesja zaczęła się wyżej również z powodu silnych wzrostów w piątek za oceanem. Do końca dnia notowania biegły w dosyć wąskim 20-punktowym przedziale. Byki nie chciały szarżować z zakupami, pomne zagranicznej podaży z ubiegłego tygodnia. Lecz wyprzedaż nie pojawiła się. Sesja ta miała jeden z najniższych wolumenów obrotu w bieżącym roku.
Brak podaży jest czynnikiem pozytywnym, lecz o niczym jeszcze nie przesądza. Oto złotówka w poniedziałek odrabiała nieco straty, szczególnie wobec euro, więc może inwestorzy zagraniczni tylko chwilowo wstrzymali się z pozbywaniem się polskich papierów. Cała ta sytuacja jest dosyć trudna do przewidzenia w krótkim terminie. Zagranicznych inwestorów nie jest wielu na naszej giełdzie, lecz skomasowana wyprzedaż jest w stanie silnie zakłócić notowania. Stąd wyczekiwanie ze strony popytu.