Trwa wyprzedaż towarów. Od szczytu z pierwszych dni lipca indeks CRB Futures, który obejmuje 19 najważniejszych z nich spośród notowanych na giełdach w Ameryce, stracił już ponad 18 proc. Tym samym wskaźnik znalazł się najniżej od początku kwietnia.
Wczorajsza sesja na giełdach w Nowym Jorku i Chicago nie miała jednoznacznego obrazu. Uwagę zwracał m.in. wyraźny wzrost cen pszenicy i gazu ziemnego, który jednak zbiegł się ze spadkami takich surowców, jak złoto, aluminium czy nikiel. Najważniejszy z surowców, ropa naftowa, drożał - ale niewiele - w wyniku konfliktu rosyjsko-gruzińskiego, który wpłynął na wzrost obaw co do stabilności jej dostaw z basenu Morza Kaspijskiego. Indeks CRB Futures trzymał się o 0,2 punktu poniżej poziomu zamknięcia z zeszłego tygodnia, które wyniosło 487,4 pkt.
W dość zgodnej opinii, fala gwałtownej wyprzedaży surowców - notowania spadają w znacznie szybszym tempie, niż wcześniej rosły - jest pochodną zmiany zapatrywań na perspektywy światowej gospodarki, która cierpi w wyniku kryzysu subprime. Chociaż USA, będące źródłem kłopotów, same mogą uniknąć recesji, to niewykluczone, że doświadczą jej takie potęgi, jak Wielka Brytania, Japonia, Niemcy czy Włochy. W takim scenariuszu wpływ na spadek cen surowców może nastąpić nie tylko w wyniku przewidywań, że spadnie na nie popyt, ale także w wyniku możliwej dalszej aprecjacji dolara. Jeśli "zielony" będzie sukcesywnie odrabiać straty do euro i innych walut, surowce w tych walutach będą coraz droższe, co też wpłynie na osłabienie na nie apetytu inwestorów.