Dziesięciu uwzględnionych w ankiecie ISB ekonomistów oczekuje, że wskaźnik cen i usług konsumpcyjnych (CPI) wyniósł średnio 4,77% r/r. Prognozy oscylują między 4,6% a 4,9%. Także resort finansów szacuje czerwcowy poziom wskaźnika CPI na 4,8%.
Analitycy byli tym razem zgodni w ocenie przyczyn utrzymywania się inflacji na dość wysokim poziomie. Jednoznacznie wskazywali na wzrost cen paliw, co oczywiście przekłada się automatycznie na wszystkie sektory gospodarki. Coraz mocniej zaczynamy też odczuwać wzrost cen energii i gazu.
"W lipcu ceny żywności i napojów bezalkoholowych spadły o 1,6% m/m (tyle samo, co przed rokiem), przy założeniu spadku cen warzyw o 20% m/m (średnia z ostatnich 7 lat to -23%) i owoców o 5% m/m (średnia 0% m/m). Poza cenami żywności i odzieży, które sezonowo spadły, lipiec był generalnie miesiącem wzrostu cen w wielu kategoriach, co przyczyniło się do wzrostu indeksu rocznego CPI" - wylicza główny ekonomista banku PKO BP Łukasz Tarnawa.
W jego ocenie, bilans ryzyk dla prognozy PKO BP na poziomie 4,8% wskazuje na wyrównane prawdopodobieństwo wskaźnika niższego, jak i wyższego wobec szacunków; tradycyjnie w okresie letnim głównym źródłem ryzyka dla prognozy inflacji są ceny żywności, w tym przede wszystkim skala spadku cen warzyw i owoców.
"Jeśli, np. ze względu na suszę, ceny warzyw spadłyby tylko o 15% (przy pozostałych założeniach nie zmienionych) inflacja lipcowa wyniesie 4,9%, jeśli zaś ze wględu na klęskę urodzaju na rynku owoców ich ceny spadły głębiej - o 10%, to wskaźnik CPI wyniesie 4,7%" - uważa Tarnawa.