Warszawska Giełda Papierów Wartościowych na kilka miesięcy przed wejściem do obrotu publicznego stara się dokonać wielu akwizycji. Kupiła już udziały w ukraińskiej giełdzie Innex, zabiega o akcje giełdy praskiej. Jakby tego było mało, skupuje akcje MTS-CeTO. Każda z tych transakcji składa się na pozytywne "story", jakie trafi do potencjalnych inwestorów, również tych z zagranicy. Operator chce za wszelką cenę dowieść, że jest nie tylko spółką, ale poważną grupą finansową działającą w regionie.
Przykład GPW to niemal wzorcowa lekcja, jak motywująco na spółkę może działać perspektywa wejścia na parkiet. Tym bardziej że resort skarbu zapowiedział już, że odbierze giełdzie przed debiutem oszczędności zgromadzone przez lata działalności. Nic więc dziwnego, że GPW kupuje. Pytanie tylko, kogo i w jakim celu.
Warszawska giełda była już większościowym akcjonariuszem CeTO. Wtedy, na początku dekady, na Tabeli Ofert notowanych było sporo spółek. Ale teraz CeTO to przede wszystkim rynek papierów dłużnych, z którego korzystają banki. I to one - według wszelkiej logiki - powinny być zainteresowane kontrolą nad operatorem. Dlatego też zastanawia, dlaczego tak łatwo oddają swoje akcje. Czyżby oferta GPW była aż tak atrakcyjna finansowo?
Najistotniejsze, jakie giełda ma plany wobec przejmowanej spółki. Handel obligacjami na mniejszą skalę odbywa się również na GPW, więc pewne możliwości synergii istnieją. Władze warszawskiego parkietu muszą jednak uważać, aby nie zrazić do siebie włoskiego akcjonariusza, który zapewnia zlecenia z zagranicy.