Największy bank w Szwajcarii, UBS, drugi kwartał 2008 roku zakończył stratą w wysokości 358 milionów franków (329 mln USD). Rok wcześniej miał na plusie 5,5 miliarda CHF, ale od czterech kwartałów traci pieniądze.
Spośród banków europejskich UBS najbardziej ucierpiał z powodu kryzysu na rynku hipotecznym w Stanach Zjednoczonych (ponad 38 miliardów dolarów odpisów i 25,4 mld CHF straty netto w okresie trzech kwartałów do końca marca 2008 r.). A teraz ma kłopoty z amerykańską prokuraturą z powodu udziału w sprzedaży papierów wartościowych, zwanych w skrócie ARS (Auction Rate Securities).
Gra na czas
Od początku roku do wczoraj akcje UBS straciły 49 proc. i szwajcarski gigant należy do czterech najgorzej spisujących się spółek z branżowego indeksu Bloomberga. Wczoraj kurs najpierw poszedł w górę, gdyż inwestorom spodobał się plan prezesa Petera Kurera, który chce oddzielić bankowość inwestycyjną od zarządzania majątkiem zamożnych klientów. Chodzi o to, by cała korporacja działała bardziej elastycznie. Joerg de Vries Hippen z Allianz Global Investors uważa, że UBS zyskał trochę na czasie, ale nie idzie wystarczająco daleko i nie zrywa z modelem banku uniwersalnego.
Pojawiające się coraz to nowe problemy w segmencie bankowości inwestycyjnej psuły biznes zarządzania pieniędzmi zamożnej klienteli (wealth management). W drugim kwartale wycofali oni 17,3 miliarda franków więcej niż wpłacili. Suma ta okazała się trzykrotnie wyższa, niż oczekiwali analitycy. Na koniec marca 2008 r. pion ten miał w zarządzaniu 1,84 biliona franków, a w każdym kwartale minionego roku pozyskiwał 37,9 miliarda CHF. Zysk brutto z tej działalności w drugim kwartale spadł o 11 proc., do 1,27 miliarda franków. W USA strata sięgnęła 741 mln CHF.