W lipcu wzrost produkcji przemysłowej sięgnął 5,6 proc. w ujęciu rocznym - podał Główny Urząd Statystyczny. To wynik słabszy od średniej oczekiwań analityków ankietowanych przez "Parkiet" (7,3 proc.), a także słabszy niż miesiąc wcześniej (7,3 proc. po aktualizacji danych). Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest spadek produkcji energii, wody i gazu.
Ekonomiści "przestrzelili" już drugi raz z rzędu. To dowodzi, że rynek zbyt optymistycznie oceniał koniunkturę w gospodarce. Teraz analitycy korygują oceny. Większość ekonomistów jest zdania, że lipcowe dane GUS to sygnał wieszczący spowolnienie wzrostu PKB. Nastroje próbuje tonować Ministerstwo Finansów, twierdząc, że 5,5-proc. dynamika założona na ten rok w ustawie budżetowej będzie osiągnięta. Niemniej jednak analitycy zaczynają już liczyć, jak długo gorsza sytuacja może się utrzymać.
Słabsza koniunktura, jak i umiarkowany wzrost cen produkcji sprzedanej przemysłu (w lipcu 2,3 proc. w ujęciu rocznym) to powody, dla których Rada Polityki Pieniężnej może wstrzymać się z podwyżkami stóp procentowych.