WIG20 miał wczoraj przed sobą trudne zadanie. Po piątkowym wzroście znalazł się przed barierą 2600 pkt. Na tym poziomie znajduje się poważny opór. Kilkakrotnie w ciągu wakacji notował tu dołki na zamknięciach. Dwukrotnie linia ta była "przeskakiwana" za pomocą luki. Negatywnie działa szczególnie ta ostatnia, z 19 sierpnia. Wreszcie dokładnie tutaj biegnie średnia 45-sesyjna, która jak pokazuje wykres, często działa jako wsparcie bądź opór.
Wobec takiego natłoku oporów w jednym miejscu indeks nie miał wczoraj raczej szans na przebicie z marszu tego poziomu, tym bardziej że sesja była wyjątkowo spokojna za sprawą święta w Londynie. Trudno oprzeć się wrażeniu, że Summer Bank Holiday obchodzony w Wielkiej Brytanii okazał się także świętem w naszym kraju. Skala obrotów była niespotykanie niska. Inwestorzy, zarządzający w OFE, TFI i innych instytucjach najwyraźniej postanowili również świętować, bo kilka pierwszych godzin handlu przypominało "martwe" sesje sprzed kilku lat. Pewne ożywienie nastąpiło dopiero po 15.30, kiedy wystartował handel na Wall Street. Ostatecznie łączny obrót akcjami spółek z indeksu WIG20 wyniósł 335 mln zł. Z tak małą aktywnością inwestorów mieliśmy ostatnio do czynienia jeszcze w 2006 roku.
W przebiciu oporów nie pomogły słabe nastroje na świecie, szczególnie w USA, gdzie indeksy po otwarciu podążyły na południe, korygując silne piątkowe wzrosty.
Niski wolumen, sam w sobie (pomijając czynnik londyński) można interpretować dwojako. Dla optymistów będzie to brak podaży na tych poziomach po piątkowym wzroście, a więc konieczność dalszej zwyżki notowań, aż do mocniejszego oporu. Co prawda indeks cofnął się pod kreskę w drugiej połowie sesji, lecz stało się to wskutek czynników zewnętrznych. Pesymiści z kolei zauważą, że piątkowe odbicie nie było szczególnie poparte obrotem. Brak kontynuacji wzrostów pokazuje słabość popytu i rychły powrót do spadków.
Kluczowa dla rynków pozostaje ropa, która w obliczu konfliktu na Kaukazie jest zadziwiająco słaba. Wobec zagrożenia dostaw jej notowania właściwie nie zareagowały wzrostem. Na razie.