Różni ludzie tworzyli alfabety. Mógł Kisiel, mógł Urban, może i Kwiecień. Oto mój alfabet lata 2008.
A jak Amerykanie. Wbrew pozorom, prawdopodobnie najinteligentniejszy naród świata - specjaliści od robienia biznesu na eksporcie ryzyka i inflacji. Urodzeni hipokryci - całemu światu zalecają wolnorynkowe i liberalne podejście do gospodarki, podczas gdy sami z coraz większym zapałem sięgają po klasyczne działania totalnego interwencjonizmu.
B jak Bernanke. Prowadzący innowacyjną politykę informacyjną szef największej drukarni świata - Fedu. Niebywale elastyczny - potrafi zmieniać opinię szybciej niż połapać się w niej może rynek. Robotę ma fascynującą, ale jak tak dalej pójdzie, to niedługo skończy na intensywnej terapii na bloku kardiologicznym.
C jak Cholera. To, co bierze wielu inwestorów, gdy widzą Alana Greenspana, po raz kolejny prognozującego z dokładnością do jednego punktu procentowego prawdopodobieństwo recesji w USA oraz z uśmiechem twierdzącego, że nie ma z tym wszystkim nic wspólnego.
D jak Dolar. Flagowy produkt amerykańskiej drukarni federalnej im. Bena Bernanke. Planowane jest przeniesienie jego produkcji do Chin - nie dość, że taniej, to na logistyce można zaoszczędzić, bo koniec końców najwięcej dolarów i tak ląduje w magazynach rezerw makulaturowych w Pekinie.