Amerykański S&P 500 od ponad dwóch tygodni konsoliduje się. Już kilkakrotnie można się było spodziewać pojawienia się sygnału kupna lub sprzedaży, ale za każdym razem kończyło się na jednosesyjnym silniejszym ruchu, po którym na rynek powracała tendencja horyzontalna. I tym razem indeks znajduje się blisko ważnego wsparcia w okolicy 1265 punktów, ale opierając się na wcześniejszych doświadczeniach, nie warto próbować wyprzedzać rynku.
Przełamanie wymienionego wsparcia oznaczałoby rozpoczęcie nowej fali spadkowej o minimalnym zasięgu na 1215 punktów, a potencjalnym na 1180 punktów. Do czasu przełamania wsparcia należy jednak zakładać kontynuację obecnej korekty, która w przypadku pojawienia się popytu mogłaby wynieść indeks nawet w okolice 1360 punktów. Sygnałem potwierdzającym ten scenariusz byłoby przełamanie ostatniego lokalnego maksimum na poziomie 1315 punktów.
Sytuacja na rynkach środkowoeuropejskich stała się ostatnio nieco bardziej nerwowa. Zmalała też korelacja z indeksami amerykańskimi. Pod koniec ubiegłego tygodnia ostro ruszyły w górę nie tylko WIG i węgierski BUX, ale również czeski PX, który naruszył górne ograniczenie kilkutygodniowej konsolidacji.
Niestety, już początek obecnego tygodnia przyniósł spadki na rynkach czeskim i węgierskim, a w przypadku warszawskiej giełdy to wczorajsza sesja okazała się nieco słabsza.
Choć nadal sporo przemawia za kontynuacją niedawno rozpoczętych wzrostów, to jednak ostatnie sesje sugerują większą ostrożność i wydaje się, że z decyzją o kupnie warto wstrzymać się do czasu przełamania lokalnych maksimów sprzed paru dni.