Kilkanaście milionów złotych w 2009 r., a docelowo rocznie kilkadziesiąt milionów złotych to skala przychodów, jakie Netia chce uzyskiwać ze sprzedaży usług telefonii komórkowej. To jedyne parametry finansowe mobilnego projektu, które ujawnił Mirosław Godlewski, prezes alternatywnego operatora. Nie powiedział, kiedy nowy biznes ma zacząć na siebie zarabiać. Nie ujawnił też, czy umowa z P4 (operator Playa), które udostępniło Netii swoją sieć, gwarantuje partnerowi stałe przychody z tego tytułu (CenterNet, który ma umowę z Orange, zobowiązał się do uiszczenia 100 mln zł w ciągu 5 lat). Podobnie jak Crowley Data Poland, który poszerzył ofertę dla małych i średnich firm o usługi mobilne, także Netia chce stopniowo budować bazę klientów, którzy będą z nich korzystać. Wszystko po to, aby trzymać w ryzach koszty.
- Nie stawiamy na duży wzrost klientów. Chcemy kierować nową usługę do naszych dotychczasowych użytkowników. W 2009 roku chcielibyśmy sprzedać kilka tysięcy kart SIM, potem przejdziemy do poziomu kilkudziesięciu tysięcy - mówił prezes.
- Świat usług mobilnych nie jest światem łatwym. Aby wejść na ten rynek, trzeba mieć to coś - mówił Marek Trznadel, dyrektor rozwoju produktu w Netii. "To coś" w przypadku tej firmy to tzw. OnePhone, rozwiązanie, w którym aparatowi stacjonarnemu i komórkowemu przypisany jest ten sam numer. Jeśli klient zdecyduje się wykupić usługi telefonii komórkowej, operator udostępni mu pakiet OnePhone za 5 zł miesięcznie oraz za 40 zł miesięcznie sieć firmową, pozwalającą na darmowe połączenia między mobilnymi i stacjonarnymi numerami służbowymi.