Inwestorzy mają za sobą kolejny dzień gwałtownej wyprzedaży akcji. Już na otwarciu piątkowych notowań WIG20 znalazł się poniżej 1600 pkt, a później niemal otarł się o 1500 pkt. Chociaż końcówka sesji przyniosła uspokojenie nastrojów, to i tak bilans jest dramatyczny. Spadając o 3,8 proc., WIG20 powiększył straty w całym minionym tygodniu do blisko 13 proc. Podobnie jak poprzednie, to jeden z najgorszych tygodni w historii.
WIG20 cofnął się do 2003 r.
Indeks dużych spółek cofnął się już do poziomu z grudnia 2003 r. Z rekordowej hossy, która trwała od II kwartału 2003 r. do połowy ubiegłego roku, zostało już niewiele. Podczas gdy u szczytu WIG20 znajdował się 266 proc. powyżej minimum z 2003 r., to teraz różnica względem tego dołka wynosi 45 proc.
Wśród inwestorów i analityków pojawiają się nadzieje, że spadek zostanie powstrzymany w okolicy 1410 pkt (na rynku krąży obrazowe porównanie tego poziomu do bitwy pod Grunwaldem z 1410 r.), czyli na wysokości dołka z listopada 2003 r. Z tego poziomu wystartowała druga fala ostatniej hossy. Po piątkowej przecenie do dołka brakuje niespełna 10 proc. Przy dziennej zmienności sięgającej 3-4 proc., przetestowanie wsparcia może być kwestią nawet najbliższych sesji. Teoretycznie, gdyby tego poziomu nie udało się obronić, realna stałaby się zniżka WIG20 do wysokości niewiele przekraczającej 1000 pkt. Wówczas z ostatniej hossy nie zostałoby już nic.
Gotówka pożądana