Notowania w strefie azjatyckiej poprawiły nastroje graczy, którzy pamiętali słabą końcówkę notowań w USA. Zaczęło się więc w lepszej atmosferze. Ponownie popyt zdawał się być w przewadze. Wzrost cen o ponad 50 pkt był tego wyraźnym przejawem. Wraz z rozpoczęciem sesji na rynku akcji to przekonanie zostało zrewidowane. Przez pierwszą godzinę sesji podaż była aktywniejsza niż w ostatnich dniach, co relatywnie szybko przełożyło się nie tylko na spadek w okolice środowego zamknięcia, ale nawet zejście na minusy. Dopiero gdy podaż odpuściła i presja z jej strony zelżała, rynek ponownie zaczął się podnosić. Kontraktom nie udało się już poprawić porannych szczytów dnia. Na kasowym indeks na chwilę wyskoczył w górę po publikacji danych, ale szybko zostało to skorygowane. Dodatnia zmiana notowań względem końcówki z środy zapewne byków cieszy, choć radość powinna być tłumiona obserwacją, że te plusy to głównie efekt ustąpienia podaży niż poważnej aktywności popytu. Gdyby podaż pozostała na tym samym, co rano, poziomie, to sesja mogłaby wyglądać diametralnie inaczej.
Przez większość wczorajszej sesji przebywaliśmy w konsolidacji. Przed południem można jeszcze było oczekiwać, że być może publikowane dane w USA wytrącą rynek z tej równowagi, ale nie wytrąciły. Wczoraj mieliśmy okazję poznać pierwsze szacunki dynamiki amerykańskiego PKB. Oczekiwania analityków były mocno rozstrzelone. Niektórzy przypuszczali, że dynamika PKB będzie dodatnia, a inni, że będzie ujemna. Obie grupy były zgodne, że zmiana względem poprzedniego kwartału będzie niewielka. Różnica zdań co do kierunku tej zmiany faktycznie miała mniejsze znaczenie. Tym bardziej że to dopiero pierwszy szacunek, a więc czekają nas przynajmniej dwie rewizje tych danych. Tu wpływ może mieć doprecyzowanie znanych już zmiennych, jak i tych, które dopiero poznamy, jak choćby wynik w wymianie z zagranicą czy zmiany stanu zapasów.
Te czynniki mogą w znacznym stopniu zadecydować, czy faktycznie w III kwartale 2008 r. PKB wzrósł czy spadł. Trzeba bowiem pamiętać, że podana wielkość spadku o 0,3 proc. to wartość przeliczona na cały rok, czyli faktycznie PKB spadł o niespełna 0,1 proc. Nie trzeba wielkich rewizji, by okazało się, że PKB równie dobrze wzrósł w podobnej skali albo powiększył spadek do 1 proc.