Jak wyjaśnia jego prezes Klaus Eberhart, dokapitalizowanie wynika z chęci poprawienia wskaźników bezpieczeństwa. Wskaźnik pokrycia marginesu wypłacalności środkami własnymi na koniec września ubiegłego roku w przypadku PZM wynosił 104 proc. Średnia dla rynku to 196 proc. Ustawowe minimum wynosi 100 proc.
Grupa VIG regularnie musi dokładać do ubezpieczyciela, odkąd przejęła nad nim kontrolę na początku 2007 r. W 2008 r. otrzymał 30 mln zł, w 2009 r. 50?mln zł. Spółka jest wciąż nierentowna. W 2008 r. straciła 21,7 mln zł, w 2009 r. 13,8 mln zł. Po trzech kwartałach 2010 r. miała 11,2 mln zł straty.
– Wynik netto za cały 2010 rok będzie na takim samym poziomie co w 2009 r. – przyznaje Eberhart. Tłumaczy, że w poprzednich latach spółka ponosiła wydatki inwestycyjne (m.in. na portal dla agentów, których ma około 1,5 tys.), a w 2010 r. została dotknięta, tak jak i reszta branży, znaczącym wzrostem szkodowości w wyniku srogiej zimy i powodzi.
W 2010 r. składka zebrana przez towarzystwo będzie z pewnością niższa niż w 2009 roku. W pierwszych trzech kwartałach przypis wyniósł 130?mln zł. Spadek sięgał 21,7?proc. w skali roku.
– To efekt podwyżek cen polis komunikacyjnych. Byliśmy jednymi z pierwszych ubezpieczycieli, którzy w ubiegłym roku zdecydowali się na takie posunięcie. Przez cały rok modyfikowaliśmy stawki i w 2011 r. będzie podobnie. Dzięki temu wyczyściliśmy portfel z klientów powodujących dużo szkód, jeżdżących niebezpiecznie – tłumaczy Eberhart.