Zysk na działalności operacyjnej wyniósł 38,5 mln zł, a skonsolidowany zysk netto – 38,6 mln zł (uwzględnia 33,3-proc. udział w zysku KDPW, który w I kwartale wyniósł 15,2 mln zł).
GPW w okresie styczeń – marzec zarobiła ponaddwukrotnie więcej niż w IV kw. 2010 r., kiedy ponosiła koszty oferty publicznej i debiutu na parkiecie. Analitycy oczekiwali wyniku na poziomie 34,7 mln zł (średnia prognoz).
Prezes GPW pytany o to, czy spółka ma szansę powtórzyć rekordowy wynik z 2007 r. (skonsolidowany zysk netto sięgnął wówczas 160,3 mln zł), odpowiedział: Choć nie spodziewamy się spektakularnych debiutów dużych firm, to spora liczba mniejszych IPO, która przekłada się na rynek wtórny, oraz wpływ już dokonanych transakcji pozwalają nam mieć przekonanie, że ten rok jeżeli chodzi o obroty „nie będzie miał kompleksów” wobec 2010 r.
W I?kwartale dominującą pozycją w strukturze przychodów były prowizje od obrotu akcjami. Sięgnęły 39,9 mln zł i były wyższe zarówno od wyniku z IV kw. 2010 r., jaki i rok wcześniej. To efekt m.in. wyższych o 40 proc. obrotów akcjami niż rok wcześniej (w tym rekordowego marca) a także zainkasowania 8 mln zł z transakcji związanych z wezwaniem na akcje BZ?WBK. Wpływy z rynku pochodnych sięgnęły 10,3 mln zł, z rynku długu – 3,1 mln zł.
Ludwik Sobolewski zadeklarował, że GPW ruszy z promocją instrumentów pochodnych jako uzupełnieniem portfela nie tylko dla zaawansowanych inwestorów. – Chcemy zmienić dotychczasowy przekaz i wpłynąć na zmianę nastawienia. Są typy derywatów proste w użyciu. Stawiamy na edukację, promocję, rozwój systemu pożyczek papierów wartościowych – stwierdził. – Chcemy uczynić z segmentu pochodnych drugą nogę biznesu, nieodbiegającą jeżeli chodzi o wielkość przychodów od segmentu akcyjnego. Liczymy, że cel ten osiągniemy już pod koniec 2012 roku – dodał prezes warszawskiej giełdy.