Warszawską giełdą interesuje się coraz więcej spółek zza wschodniej granicy działających w branży rolno-spożywczej. Obecnie na głównym rynku i NewConnect jest ich już siedem, a pod koniec miesiąca do tego grona dołączy Ovostar produkujący jaja.
Jak udało nam się ustalić, bliski wejścia na warszawski parkiet jest też jego konkurent – Avangard, obecnie notowany w Londynie. Jeżeli trafi na GPW, będzie największą po Kernelu firmą z Ukrainy na naszej giełdzie.
[srodtytul]Uwaga na wskaźniki[/srodtytul]
Na GPW nie ma polskich reprezentantów sektora rolno-spożywczego. Inwestorzy powinni nieco inaczej analizować ukraińskie firmy niż pozostałe spółki z giełdy. Na przykład popularny wskaźnik cena do zysku nie zawsze da nam odpowiedź, czy spółka jest atrakcyjna. Wynik netto bowiem czasem zaburza tak zwane przeszacowanie wartości aktywów biologicznych (m.in. magazynowane plony, zasiane zboże lub inwentarz). Spółki dokonują przeszacowań ze względu na wymogi międzynarodowych standardów rachunkowości. Taka operacja w przypadku niektórych firm daje kilkunastoprocentowy udział w wyniku netto, w innych – już kilkudziesięcioprocentowy. Dlatego eksperci zalecają zwracać uwagę na przepływy pieniężne i sprawdzać, ile gotówki pochodzi z działalności operacyjnej przedsiębiorstwa.
Bardzo istotna jest też kwestia wielkości areału upraw i to, w jaki sposób firmy finansują powiększenie banku ziemi. Zdarzają się rolnicze spółki, które zaciągnęły zbyt dużo kredytów na ten cel i teraz nie mają pieniędzy, aby uprawiać ziemię – podkreślają analitycy. Ważne jest, aby inwestor zbadał, jak spółka zarządza uprawianymi gruntami. Na taką ocenę pozwalają między innymi dane o wielkości plonów zbieranych z hektara czy wyniku EBITDA (wynik operacyjny plus amortyzacja) wypracowywanym z jednego hektara.