Rentowność dziesięciolatek poszła w górę o 13 pkt bazowych i po raz pierwszy od kwietnia przekroczyła 6 proc. Spadek cen trwa od wtorku i jak na razie nie wiadomo, kiedy się zakończy. Dilerzy wskazują na pogłębiającą się dysproporcję w cenach między papierami „krótkimi" (bony skarbowe i obligacje dwuletnie) a „dłuższymi" papierami (pięcio- i dziesięciolatki). Ich zdaniem to dowód na pogarszającą się ocenę wiarygodności Polski w oczach inwestorów. Kupujący „długie" papiery w większym stopniu analizują bowiem kondycję finansów publicznych emitenta. Nabywcy „krótkich" obligacji zastanawiają się raczej, jak zmieniać będą się stopy procentowe.
Słabe nastroje inwestorów nie zaszkodziły jednak wczorajszej aukcji. Ministerstwo Finansów sprzedało obligacje zmiennokuponowe za 1,27 mld zł przy popycie przekraczającym 5,04 mld zł. Plany resortu mówiły o uplasowaniu papierów za 1–3 mld zł. Oferowane były dwie serie obligacji – zapadające w styczniu 2015 r. (sprzedaż sięgnęła 504 mln zł) i w styczniu 2021 r. (sprzedaż wyniosła 769,5 mln zł).
Dilerzy oceniają, że resort był dość wybredny, jeżeli chodzi o wybór ofert inwestorów, ponieważ już w sierpniu zaspokoił tegoroczne potrzeby pożyczkowe, a teraz pozyskuje środki na pokrycie deficytu w 2012 r.
Według analityków obligacjami zmiennokuponowymi zainteresowane mogły być głównie krajowe banki (w ich portfelach znajduje się większość emisji zapadającej w 2015 r.).
Opinia
Arkadiusz Bogusz, Zarządzający Credit Suisse AM