Kolejna już rywalizacja między bankami o dostęp do aukcji obligacji zacznie się 1?października i potrwa rok. Jak już pisaliśmy, resort tym razem premiuje głównie udział banków w emisjach na rynku pierwotnym oraz tzw. jakość kwotowania na rynku wtórnym (w sumie te dwa kryteria dają 80?proc. punktów).
W tym drugim przypadku MF?odeszło od prostego badania udziału w obrotach na rynku na rzecz średniego spreadu między kursem sprzedaży i kupna z ofert banku, ważonego wolumenem. Pozostałe 20 proc. zależy od oceny współpracy z ministerstwem, w tym po raz pierwszy resort liczy na otrzymywanie „bieżących analiz sytuacji na rynkach finansowych".
Z treści regulaminu wynika, że ministerstwo po raz pierwszy od wielu lat zrezygnowało z uwzględniania rynku kontraktów na stopę procentową (tzw. FRA – pochodnych na stopę RPP i IRS – kontraktów na płatności odsetkowe). Do tej pory instytucje, które specjalizowały się w tych instrumentach, mogły liczyć na sporo punktów w prestiżowym konkursie.
Z ostatnich danych NBP?wynikało, że w kwietniu 2010 r. średnie dzienne obroty pochodnymi na stopę procentową sięgały jedynie 1,6 mld zł, wobec 2,7 mld USD trzy lata wcześniej. Czy zmiana zasad konkursu na DSPW jeszcze bardziej ograniczy płynność na rynku terminowym?
– Nie sądzę, aby zmiana zasad konkursu wpłynęła negatywnie na rynek derywatów. Jest on bardzo płynny i szybko się odbudował po kryzysie z 2008 r. Polskie banki szybko podpisały aneksy do umów z zachodnimi instytucjami, dzięki czemu uniknęły problemów z ograniczeniem linii kredytowych. Dla części podmiotów z zagranicy – w szczególności dla tych, które nie mogą kupować obligacji złotowych, zawarcie kontraktu FRA lub IRS oznacza uzyskanie ekspozycji na ryzyko polskich stóp procentowych – uważa Łukasz?Barwicki, dyrektor Biura Transakcji Handlowych BRE Banku.
