Czy w przypadku OFE Polsat doszło do manipulacji kursami akcji spółek giełdowych?
Prowadzone postępowanie wykaże, jaki charakter miało to działanie. Czy było celowe, czy nie.
A co w sytuacji, gdyby się okazało, że było to działanie celowe?
Istnieją odpowiednie procedury i w ich ramach ustalimy, czy doszło do naruszenia przepisów.
Czy sprawa może zakończyć się skierowaniem wniosku do prokuratury?
Niczego nie wykluczam. Zobaczymy, jakie będą efekty postępowania.
Nadzoruje pan pion kapitałowy w UKNF. Jakie widzi pan mocne i słabe strony tego segmentu naszego rynku finansowego?
Mamy dobrze zorganizowany rynek kapitałowy, posiadający dużą zdolność do konkurowania z innymi rynkami, szczególnie w naszej części Europy. Częściowo wynika to z faktu, że Polska to duży kraj ze sporym potencjałem rozwoju gospodarki. Ale też mamy sprawne instytucje organizujące rynek – Giełdę Papierów Wartościowych i Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych. Mamy też efektywny nadzór nad rynkiem kapitałowym.
A jeśli chodzi o inwestorów, czyli to, jak infrastruktura jest wykorzystywana?
Jak na każdym rynku mamy inwestorów, którzy grają fair, i takich, którzy nie grają fair.
Co budzi pana zastrzeżenia?
Z mojego punktu widzenia ważne jest to, aby wszystkich uczestników rynku kapitałowego obowiązywały jasne reguły. A także to, by wszelkie naruszenia były karane, a czas od naruszenia do nałożenia kary albo oczyszczenia z zarzutów był jak najkrótszy. Jeśli słyszę, że w jakimś przypadku postępowanie karne w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa na rynku kapitałowym zostaje umorzone po kilku latach, to nie jest dobra sytuacja.
Oczywiście, na pracę wymiaru sprawiedliwości i jej tempo nie mamy wpływu. Natomiast w zakresie działania Komisji chcę, by reakcja na konkretne naruszenia i ich penalizacja były jak najszybsze.
Jak zamierza pan to zrobić?
Stoję przed decyzjami o wzmocnieniu departamentu postępowań.
Znajdzie pan chętnych do pracy w nadzorze?
To jasne, że zarobki w UKNF są niższe niż stawki rynkowe, jeśli za rynkowe uznamy wynagrodzenia prawników z międzynarodowych kancelarii. Ale my nie potrzebujemy zatrudniać takich prawników. Sądzę, że nie będzie problemu ze znalezieniem chętnych ze znajomością zagadnień prawa rynku kapitałowego.
Myślę również o innych zmianach, które przyśpieszą postępowania w urzędzie. Na razie jednak za wcześnie na szczegóły.
Kiedy można się spodziewać efektów tych zmian?
Jedno jest pewne: jeśli oczekuje się, że urząd będzie działał sprawnie, nie należy się spodziewać spadku zatrudnienia. Jeżeli zaś chodzi o efekty – myślę, że w połowie przyszłego roku przynajmniej część obecnych problemów związanych z obciążeniem urzędu będzie rozwiązana.
Przed kilkoma miesiącami KNF zaprezentowała pakiet proponowanych zmian dotyczących obrotu. Chodziło na przykład o politykę informacyjną spółek giełdowych, której swoboda – gdyby zmiany rzeczywiście wprowadzono – byłaby mocno ograniczona. Pan popiera ówczesne propozycje?
Nie chciałbym składać pochopnych deklaracji. Pakiet był przedmiotem obrad całej Komisji. Ja mam w niej jeden głos z siedmiu.
Ale przewodniczący może przyśpieszyć albo opóźnić jakieś działania, na coś położyć nacisk...
To, czego potrzebuje rynek kapitałowy, to pełna i jasna informacja. To ważne zwłaszcza z punktu widzenia drobnego inwestora. Będziemy działali w taki sposób, by rynek był tak transparentny, jak to tylko możliwe. Nie powinny mieć miejsca np. sytuacje polegające na tym, że publikowane są komunikaty spółek, w których tak naprawdę nie wiadomo, o co chodzi.
Czy spotkał się pan już z prezesem giełdy?
Tak, w pierwszym tygodniu urzędowania brałem udział w posiedzeniu Rady Giełdy. Wybieram się też na spotkanie Rady KDPW. Te dwa podmioty mają niezwykle istotne znaczenie dla funkcjonowania rynku kapitałowego, ale też nie można zapominać, że KNF jest w stosunku do nich nadzorcą.
Podkreślał pan znaczenie drobnych inwestorów. Miał pan okazję rozmawiać z przedstawicielami Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych?
To jeszcze przede mną. Kolejność spotkań nie oznacza jednak, że ktoś jest – z mojego punktu widzenia – ważniejszy, a ktoś inny mniej ważny. Będę się spotykał z przedstawicielami wszystkich grup na rynku finansowym.
KDPW zaproponował zmiany w systemie gwarancji dla klientów domów maklerskich. Dotyczą one między innymi umiejscowienia tego systemu. Czy powinien on być w ramach Depozytu czy Bankowego Funduszu Gwarancyjnego?
BFG ma służyć przede wszystkim dbaniu o stabilność sektora bankowego, który jest zdecydowanie największą częścią naszego rynku finansowego. Myślę, że nie jest to dobry moment, by dokładać mu jeszcze jedną funkcję. Nic więc nie stoi na przeszkodzie, by mechanizm gwarancji dla inwestorów pozostał w KDPW.
Jak ocenia pan rozwój alternatywnych rynków giełdy: NewConnect i Catalyst?
Dobrze, że te inicjatywy się pojawiły. One muszą być wiarygodne z punktu widzenia inwestorów. Dziś jesteśmy na początku drogi. Na razie na tych rynkach brakuje płynności, ale moim zdaniem to jest kwestia skali. Catalyst ma obiecujące perspektywy, ale do jego rozwoju potrzeba faktycznego rozwoju rynku korporacyjnych papierów dłużnych.
KNF zajmuje się nie tylko nadzorem ostrożnościowym, ale także ochroną konsumentów. Nadzór bankowy, z którego pan się wywodzi, miał nieco inne podejście: dbał wyłącznie o stabilność instytucji. Która perspektywa jest panu obecnie bliższa?
Nadzór finansowy musi mieć jasno sformułowany cel. Musi wiedzieć, kogo ma chronić. Weźmy na przykład banki. Kogo tu trzeba najbardziej chronić? Tego, kto przynosi pieniądze do banków. Nadzór jest na tyle prokonsumencki, na ile gwarantuje, że każdy otrzyma wpłacone do banku pieniądze w terminie i z należnymi odsetkami.
Obecny mandat KNF obejmuje jednak również ochronę konsumentów.
Zdaję sobie z tego sprawę i dopóki ustawa o KNF będzie obowiązywała w obecnym kształcie, będziemy ją realizować. Mimo to uważam, że za ochronę konsumentów odpowiada przede wszystkim Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Co pan sądzi o pomysłach podzielenia nadzoru i objęcia sektora nadzorem banku centralnego?
Do 2005 r. mieliśmy trzy nadzory nad poszczególnymi segmentami rynku finansowego. Model sprawdzał się dzięki powiązaniom personalnym między poszczególnymi instytucjami. Gdy pojawił się pomysł skonsolidowania nadzoru, nie ukrywałem, że byłem przeciwko.
A obecnie?
To nie jest dobry moment, by dokonywać zmian. Znów mielibyśmy wydzielać nadzór nad bankami i przekazywać go NBP? Bank centralny ma się zajmować tzw. nadzorem makroostrożnościowym. Dołożenie mu nadzoru na poziomie mikro mogłoby zaciemnić spojrzenie.
Czy zamierza pan wprowadzić zmiany organizacyjne w UKNF? Jakie?
Na razie za wcześnie na szczegóły. Pierwszą zmianą było podzielenie nadzoru nad trzema sektorami rynku pomiędzy mnie i dwóch zastępców. Dziś mogę powiedzieć tak: lubię i chcę podejmować decyzje, przyszedłem tu na pięć lat i chciałbym, żeby ta instytucja funkcjonowała według mojego wyobrażenia.
Dziękujemy za rozmowę.