Kurs euro w złotych był w piątek najwyższy od wiosny 2009 r. Przekraczał nawet 4,54 zł. Rentowność polskich obligacji dziesięcioletnich sięgnęła 6,2 proc. Koszt CDS dla Polski (instrumentów ubezpieczających przed bankructwem dłużnika) wynosił po południu 333,7 pkt bazowych. WIG20 spadał jednak w ciągu dnia umiarkowanie, a pod koniec sesji wyszedł nawet na plus. Wpływ na to miały lepsze od prognoz dane o sprzedaży detalicznej. Indeks dzień zakończył jednak 0,05 proc. na minusie. Rynek reagował na napływ dalszych niepokojących informacji ze strefy euro i cięcie węgierskiego ratingu kredytowego.
W nocy z czwartku na piątek agencja Moody's obniżyła ocenę wiarygodności kredytowej Węgier o jeden stopień, do śmieciowego poziomu Ba1. Rentowność węgierskich dziesięciolatek podskoczyła po tym o ponad 0,5 pkt proc., zbliżając się do 10 proc., a forint osłabił się do nieco ponad 317 za euro (czyli blisko historycznego rekordu). Budapeszteński indeks BUX stracił 3,1 proc.
Dalsze cięcia możliwe
– Ponieważ decyzja Moody's nie ma żadnych realistycznych podstaw, możemy ją interpretować jedynie jako część finansowego ataku na Węgry – twierdzi węgierskie Ministerstwo Gospodarki.
Jednak analitycy większą część winy przypisują w tym wypadku węgierskiemu rządowi Viktora Orbana, który od ponad roku próbuje naprawiać finanse publiczne Węgier za pomocą tak niekonwencjonalnych działań jak faktyczna nacjonalizacja funduszy emerytalnych.
Co prawda w tym roku w węgierskim budżecie pojawi się nadwyżka, ale już w przyszłym deficyt finansów publicznych wyniesie, według prognoz Komisji Europejskiej, 2,8 proc. PKB, dług publiczny natomiast sięgnie 76 proc. PKB. Inwestorzy obawiają się jednak, że te dane okażą się gorsze, i wyprzedają węgierskie aktywa (forint stracił w tym roku wobec euro około 15 proc.). W zeszłym tygodniu węgierski rząd poprosił Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Unię Europejską o pomoc finansową. Zaniepokoił jednak rynki, mówiąc, że nie będzie chciał przyjąć żadnych warunków tego wsparcia.