Degradacja Węgier uderzyła rykoszetem w polski rynek

Ponad 4,5 zł kosztowało w piątek euro. To efekt cięcia węgierskiego ratingu do poziomu śmieciowego

Aktualizacja: 24.02.2017 02:59 Publikacja: 25.11.2011 23:30

Degradacja Węgier uderzyła rykoszetem w polski rynek

Foto: Bloomberg

Kurs euro w złotych był w piątek najwyższy od wiosny 2009 r. Przekraczał nawet 4,54 zł. Rentowność polskich obligacji dziesięcioletnich sięgnęła 6,2 proc. Koszt CDS dla Polski (instrumentów ubezpieczających przed bankructwem dłużnika) wynosił po południu 333,7 pkt bazowych. WIG20 spadał jednak w ciągu dnia umiarkowanie, a pod koniec sesji wyszedł nawet na plus. Wpływ na to miały lepsze od prognoz dane o sprzedaży detalicznej. Indeks dzień zakończył jednak 0,05 proc. na minusie. Rynek reagował na napływ dalszych niepokojących informacji ze strefy euro i cięcie węgierskiego ratingu kredytowego.

W nocy z czwartku na piątek agencja Moody's obniżyła ocenę wiarygodności kredytowej Węgier o jeden stopień, do śmieciowego poziomu Ba1. Rentowność węgierskich dziesięciolatek podskoczyła po tym o ponad 0,5 pkt proc., zbliżając się do 10 proc., a forint osłabił się do nieco ponad 317 za euro (czyli blisko historycznego rekordu). Budapeszteński indeks BUX stracił 3,1 proc.

Dalsze cięcia możliwe

– Ponieważ decyzja Moody's nie ma żadnych realistycznych podstaw, możemy ją interpretować jedynie jako część finansowego ataku na Węgry – twierdzi węgierskie Ministerstwo Gospodarki.

Jednak analitycy większą część winy przypisują w tym wypadku węgierskiemu rządowi Viktora Orbana, który od ponad roku próbuje naprawiać finanse publiczne Węgier za pomocą tak niekonwencjonalnych działań jak faktyczna nacjonalizacja funduszy emerytalnych.

Co prawda w tym roku w węgierskim budżecie pojawi się nadwyżka, ale już w przyszłym deficyt finansów publicznych wyniesie, według prognoz Komisji Europejskiej, 2,8 proc. PKB, dług publiczny natomiast sięgnie 76 proc. PKB. Inwestorzy obawiają się jednak, że te dane okażą się gorsze, i wyprzedają węgierskie aktywa (forint stracił w tym roku wobec euro około 15 proc.). W zeszłym tygodniu węgierski rząd poprosił Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Unię Europejską o pomoc finansową. Zaniepokoił jednak rynki, mówiąc, że nie będzie chciał przyjąć żadnych warunków tego wsparcia.

Moody's uzasadnia cięcie ratingu obawami przed tym, że Węgry nie zetną deficytu tak, jak planowały, oraz napiętą sytuacją na rynkach. Agencje Standard &?Poor's i Fitch utrzymują węgierski rating na najniższym poziomie inwestycyjnym BBB-. W S&P znajduje się on na negatywnej liście obserwacyjnej. – Jest duże ryzyko kolejnych cięć ratingów w ciągu nadchodzących kilku miesięcy – prog-nozuje Zoltan Torok, ekonomista z Raiffeisen International Banku.

Polska nie jest bezpieczna

Jak pogarszająca się sytuacja na Węgrzech wpłynie na Polskę? Według analityków może ona, oprócz zawirowań w strefie euro, doprowadzić do wzrostu awersji inwestorów do ryzyka i wycofywania przez nich pieniędzy z naszego regionu. – Spodziewamy się, że sytuacja na Węgrzech jeszcze się pogorszy, prowadząc nawet do kryzysu bilansu płatniczego. Złoty będzie więc dalej osłabiany, zarówno w wyniku wydarzeń w strefie euro, jak i na Węgrzech. Do końca roku kurs polskiej waluty będzie zbliżony do obecnego poziomu, gdyż NBP i BGK będą interweniować na rynku. Na początku przyszłego roku może się jednak jeszcze mocno osłabić – mówi „Parkietowi" Peter Attard Montalto, analityk z Nomura International. Rynki nie będą zwracać większej uwagi na to, że Polska znajduje się w lepszej sytuacji niż Węgry (ratingi naszego kraju wynoszą u Fitcha i w S&P A-, a w Moody's A2), a agencje ratingowe pozytywnie oceniły exposé premiera Donalda Tuska. – Teoretycznie sytuacja na Węgrzech powinna sprawić, że Polska będzie lepiej oceniana przez inwestorów, zwłaszcza że dobrze przyjęli oni niedawne exposé premiera Tuska. Ale rynek nie działa w ten sposób. Złoty będzie więc tracił, bo polski rynek jest największy i najpłynniejszy w regionie – dodaje Montalto.

Zdaniem analityków kurs złotego będzie w dużym stopniu zależał od interwencji NBP, ale w średnim i długim terminie kluczowe będą działania antykryzysowe unijnych decydentów, które na razie rozczarowują rynki. – NBP będzie czekał z interwencją, aż sytuacja na rynkach nieco się uspokoi. Może więc do niej dojść na początku przyszłego tygodnia, a jej skutkiem będzie prawdopodobnie spadek kursu EUR/PLN do ok. 4,47 zł za euro. W dalszym terminie kurs będzie zależał jednak w ogromnym stopniu od sytuacji na rynkach europejskich. Zawirowania trwają zbyt długo i im bardziej europejscy decydenci zwlekają ze znalezieniem wyjścia z tej sytuacji, tym bardziej problem się komplikuje. Pod koniec tego roku lub na początku przyszłego powinni więc przedstawić bardziej zdecydowany plan walki z kryzysem – wskazuje Mariusz Zielonka, analityk z TMS?Brokers.

[email protected]

Pytania do... Piotra Chwiejczaka, ekonomisty Barclays Capital w Londynie

Budapeszt twierdzi, że obniżka jego oceny wiarygodności kredytowej przez agencję Moody's to element ataku finansowego na ten kraj. To prawda czy decyzja Moody's była uzasadniona?

Trzeba przyznać, że od kryzysu z 2008 r. Węgry przeszły daleką drogę. Ale cały program reform opierał się na założeniu, że gospodarka będzie się szybko rozwijała. Ze względu jednak na proces delewarowania w Europie?Zachodniej, czyli spłacania tam długów, to założenie nie zostanie spełnione. To sprawiło, że zaufanie inwestorów do działań Budapesztu spadło, przez co wzrosła rentowność węgierskich obligacji i osłabił się forint. W efekcie dług Węgier znów może się znaleźć na ścieżce wzrostowej. W tym sensie decyzja Moody's nie była nieoczekiwana.

Jakie będą jej konsekwencje dla Węgier?

Obniżka ratingu przez Moody's nasila presję na deprecjację forinta i wzrost kosztów finansowania Budapesztu. Przy niskim wzroście realnego PKB dług publiczny Węgier może się znaleźć na niestabilnej ścieżce, a to może skłonić do obniżki ich ratingu do poziomu śmieciowego inne agencje. Wówczas kraj straci de facto dostęp do międzynarodowych rynków finansowych w tym sensie, że koszty tego finansowania staną się zbyt wysokie. Budapeszt musi więc jak najszybciej zapewnić sobie pomoc z MFW. Nawet jeśli rząd Viktora Orbana nie jest na to gotowy, nie ma w zasadzie wyboru.

A czy degradacja Węgier jest niebezpieczna także dla Polski? W piątek taniał zarówno dolar, jak i polskie obligacje.

To generalnie prawda, że gdy inwestorzy ponoszą straty w jednym kraju regionu, wycofują się też z innych. W pewnym sensie wydarzenia na Węgrzech zwiększają więc presję na Polskę, ale zasadniczo jest to skutek delewarowania w europejskim systemie bankowym. Bo podobnie jak inne kraje regionu Polska ma za niską stopę oszczędności, przez co zarówno sektor prywatny, jak i publiczny mają duże zagraniczne potrzeby pożyczkowe.

Ale oczywiście położenie Węgier jest znacznie trudniejsze. Polska ma ten komfort, że jeśli sytuacja na międzynarodowych rynkach finansowych się nie unormuje, może uruchomić elastyczną linię kredytową z MFW.

Czy zapowiedź przeprowadzenia reform przez premiera Tuska w exposé zwiększyła wiarygodność Polski w oczach zagranicznych inwestorów?

Polska byłaby w innym miejscu, gdyby nie przemówienie premiera. Zaprezentowany program stopniowego zacieśniania polityki fiskalnej jest racjonalny. Bo rozwiązań, które mogłyby natychmiast obniżyć deficyt budżetowy, zbyt wielu nie ma. Zresztą gdyby Polska dziś jednocześnie zaostrzała politykę fiskalną i pieniężną, prosiłaby się o kryzys. Ogólnie dla Polski największym zagrożeniem nie jest dziś wcale inflacja, lecz stabilność finansowa. Na tym powinna się skupiać polityka pieniężna. GS

Pytania do... Thu Lan Nguyen, strateg Commerzbanku

Czy pani zdaniem obniżka oceny wiarygodności kredytowej Węgier do poziomu śmieciowego podważy zaufanie zagranicznych inwestorów do Polski?

Nie sądzę, aby Polsce groziło zarażenie się węgierskim kryzysem. Z komentarzy agencji ratingowych po exposé premiera Donalda Tuska wynika, że jego zapowiedzi będą miały pozytywny wpływ na rating Polski, a w najgorszym wypadku – neutralny. Tusk nie tylko deklarował, że Polska spełni w 2012 r. kryteria z Maastricht, ale przedstawił też wiele pomysłów na ograniczenie deficytu budżetowego i długu publicznego. Gotowość polskich władz do reform spodobała się agencjom, choć wciąż czekają na szczegóły i harmonogram działań.

Nie ma obaw, że wskutek sytuacji na Węgrzech zagraniczni inwestorzy będą się wycofywali z całej Europy Środkowo-Wschodniej, co bardzo osłabi złotego i przyczyni się do wzrostu polskiego zadłużenia?

Pytanie, czy zagraniczne zadłużenie na koniec roku będzie liczone z wykorzystaniem średnich kursów walutowych z całego roku (resort finansów chce tę zasadę wprowadzić, począwszy od 2012 r. – red.). Jeśli nie, a złoty będzie się dalej osłabiał, to rzeczywiście może to doprowadzić do istotnego wzrostu zadłużenia. Ale myślę, że planując budżet na 2012 r., rząd weźmie pod uwagę ryzyko związane z wahaniami kursu złotego.

Czy inwestorzy nie wrzucają już wszystkich państw naszego regionu do jednego koszyka?

Gdyby awersja inwestorów do ryzyka wróciła do poziomu z lat 2008–2009, wszystkie państwa Europy Środkowo-Wschodniej znów wydawałyby im się jednakowo ryzykowne, a kapitał odpływałby z całego regionu. Na razie do tego nie doszło. GS

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy