Może być za darmo, a nawet dawać zysk

Brak opłat za prowadzenie rachunku to dziś nic niezwykłego. Są oferty pozwalające zarobić kilkadziesiąt złotych miesięcznie

Aktualizacja: 23.02.2017 23:25 Publikacja: 22.12.2011 01:50

Tradycyjne, podstawowe konta osobiste wciąż kosztują kilka – kilkanaście złotych miesięcznie. Dodatkowo wiele banków obciąża klientów prowizjami za wykonywane operacje.

Opłat tych można jednak uniknąć. Wystarczy sięgnąć po jeden z rachunków niedawno wprowadzonych do oferty banku, przestawić się na internetowy kanał komunikacji i aktywnie korzystać z konta (najczęściej chodzi o wykonywanie kartą debetową transakcji bezgotówkowych o odpowiedniej wartości). Wtedy instytucja finansowa nie pobierze opłat za obsługę konta.

Ekspansja darmowych rachunków osobistych, jaką obserwujemy w ostatnich latach, nie przeszkadza bankom utrzymywać w ofercie starych, znacznie mniej atrakcyjnych rachunków. Wielu klientów używa ich z przyzwyczajenia, a banki wykorzystują ich niechęć do zmian. Tymczasem, zamieniając konto na internetowe, w skrajnym przypadku można zyskać nawet kilkadziesiąt złotych miesięcznie.

Jeżeli klient chce zmienić rodzaj rachunku, ale woli pozostać wierny tej samej instytucji, musi się liczyć z problemami. Nie każdy bank po prostu zastąpi stare konto nowym. W niektórych trzeba będzie za to zapłacić.

Może się zdarzyć i tak, że aby zamienić konto np. standardowe na internetowe, trzeba będzie zamknąć dotychczasowy rachunek i otworzyć kolejny, już z innym numerem. W takiej sytuacji warto się przyjrzeć ofercie konkurencyjnego banku. Być może przeprowadzka okaże się bardziej opłacalna.

Obecnie nietrudno znaleźć konto bez miesięcznej opłaty, do którego za darmo bank wydaje kartę płatniczą. Jeśli natomiast w cenniku uwzględniona została miesięczna opłata za używanie plastiku, najlepiej gdy znajduje się tam również zapis, że klienci wykazujący choćby minimalną aktywność (np. przeprowadzający operacje bezgotówkowe o łącznej wartości min. 200 czy 300 zł miesięcznie) są z tej opłaty zwolnieni.

Dodatkowym kryterium przy wyborze rachunku powinien być dostęp do dużej sieci bezprowizyjnych bankomatów. W przeciwnym razie korzystanie z konta może być tanie, ale niezbyt wygodne.

Nieco trudniej jest znaleźć rachunek, którego używanie przyniesie klientowi dochód. Jednak od niedawna i to jest możliwe.

Źródłem zysku coraz częściej staje się usługa moneyback, czyli zwrot określonego odsetka sumy, jaką klient w ciągu miesiąca wydał kartą debetową. Realna wysokość wypłacanego przez bank bonusu zależy od aktywności klienta. Siłą rzeczy osoby niezamożne, wydające mniej, skorzystają na tej premii w mniejszym stopniu. Jednak i tak warto po nią sięgnąć, bo dzięki niej konto bankowe może przynosić dochód.

Zamożniejsi klienci powinni zwrócić uwagę na kwotowe limity premii. W regulaminach banki precyzują, że zwrot nie może wynieść więcej niż np. 50 zł miesięcznie albo 760 zł rocznie (ta druga wartość wynika z przepisów podatkowych).

Dokładne zasady działania usługi moneybank zależą od polityki konkretnego banku. Może on np. zaproponować względnie?niewysoką stawkę zwrotu (0,5–1 proc.), jednak naliczać bonus od wszystkich transakcji bezgotówkowych. Inna możliwość to wyższy zwrot (3 proc., a niekiedy 5 proc.), jednak zawężony do płatności u wybranych sprzedawców (np. w sklepach określonej branży).

Jeżeli klient dobrze wybierze rachunek i wszystkie podstawowe operacje będzie zlecał przez Internet, bankowi ciężko będzie na nim zarobić.

Sytuacja zmieni się dopiero wtedy, gdy potrzebny będzie kredyt. Za możliwość zadłużania się w koncie osobistym na ogół trzeba będzie zapłacić. Jednak i od tej, na pierwszy rzut oka oczywistej, zasady można znaleźć wyjątek. W pewnych specyficznych okolicznościach za korzystanie z linii kredytowej w ROR można nie zapłacić ani grosza. Jest to jednak dość trudne.

W przypadku kredytu powiązanego z kontem osobistym banki zazwyczaj pobierają roczną opłatę za przyznanie lub odnowienie limitu. Jest ona wyliczana jako ułamek udostępnianej sumy. Opłata za możliwość korzystania z linii w rachunku nie zależy od tego, jaką część przyznanego limitu klient będzie faktycznie wykorzystywał.

Za samą dostępność środków trzeba zapłacić zwykle 1–2 proc. rocznie. Kolejny koszt to odsetki od zadłużenia, jakie realnie pojawi się na koncie. Jednak czasami można uniknąć jednej lub drugiej opłaty.

Zerowy koszt przyznania limitu kredytowego to dość często spotykana promocyjna oferta kierowana do klientów, którzy dopiero rozpoczynają współpracę z danym bankiem. Bywa, że taka promocja obowiązuje tylko przy przenoszeniu konta wraz z limitem kredytowym z innego banku. Oznacza to realną oszczędność.

Klient, który otrzyma prawo do zadłużania się za darmo zamiast za „2 proc., ale nie mniej niż 50 zł", przy pięciotysięcznym limicie jednorazowo zaoszczędzi 100 zł. Jednak za korzystanie z linii kredytowej w kolejnym roku będzie już musiał zapłacić pełną przewidzianą w cenniku stawkę.

Na zerowe oprocentowanie w pierwszym roku korzystania z linii kredytowej niestety nie ma co liczyć. Ale niektóre banki pozwalają klientom bezpłatnie się zadłużać pod warunkiem, że ujemne saldo na rachunku utrzymuje się nie dłużej niż przez siedem dni w danym miesiącu.

Korzystając z takiej oferty, trzeba tylko pamiętać, że gdy stan zadłużenia będzie trwać np. osiem dni w miesiącu, bank policzy odsetki za wszystkie te dni, a nie tylko za jeden, który stanowi nadwyżkę ponad siedmiodniowy limit.

pc

więcej informacji o ekonomii na www.nbportal.pl

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy