Indeksy zmierzają ku grudniowym dołkom

Rozczarowaniem koniunkturą gospodarczą tłumaczyć można trwającą od dwóch miesięcy przecenę akcji. Czy trend spadkowy całkiem zniweluje falę zwyżkową z I kwartału?

Aktualizacja: 18.02.2017 14:55 Publikacja: 15.05.2012 13:00

W trendzie spadkowym

W trendzie spadkowym

Foto: GG Parkiet

Obawy przed eskalacją kryzysu w strefie euro w wyniku impasu politycznego w Grecji i osłabienie pozycji partii rządzącej w Niemczech (czytaj więcej na str. 13) stały się pretekstem do zepchnięcia indeksów warszawskiej giełdy do kilkumiesięcznych minimów. WIG z impetem przełamał wsparcie tworzone przez kwietniowy dołek i tym samym znalazł się najniżej od prawie czterech miesięcy.

Pozytywne sygnały przekreślone?

Trwające od połowy marca osuwanie się indeksów oznacza, że coraz bardziej kurczą się zyski inwestorów z pierwszych dwóch miesięcy roku, kiedy to notowania szły w górę, dając nadzieje na początek trwalszej hossy. Właśnie wtedy pojawiła się na GPW cała seria zachęcających sygnałów płynących m.in. z analizy technicznej. Niestety, wydarzenia z ostatnich tygodni w coraz większym stopniu stawiają ówczesne sygnały pod  znakiem zapytania. Przykładem takiego sygnału był marcowy wzrost WIG powyżej popularnej średniej kroczącej z 200 sesji. Wkrótce okazało się, że indeks ma trudności z utrzymaniem się powyżej średniej, a od początku maja niemal bez przerwy oddala się od niej w dół.

Maj pod zna­kiem Gre­cji

-

Felietony Piotra Kuczyńskiego

na parkiet.com

O ile na początku roku WIG urósł maksymalnie o 15 proc. (licząc od grudniowego dołka), to teraz jest już 9 proc. poniżej szczytu ówczesnej fali zwyżkowej. A to i tak jeszcze w miarę korzystna sytuacja w porównaniu z gromadzącym największe spółki indeksem WIG20, który jest praktycznie o krok od ataku na dno bessy z października ub.r.

Jak tłumaczyć postępujący trend spadkowy na warszawskim parkiecie? O ile np. groźba opuszczenia przez Grecję strefy euro nie jest niczym nowym, to przyczyn słabości rynku akcji można się doszukiwać w rozczarowaniu inwestorów sytuacją w gospodarce. W pierwszych miesiącach roku pojawiały się sygnały mogące świadczyć o odbijaniu się od dna cyklu koniunkturalnego. Ostatnio te same wskaźniki, które wówczas dawały te sygnały, zaczynają jednak rozczarowywać.

Przykładem jest wskaźnik wyprzedzający koniunktury obliczany przez ekspertów OECD. O ile w marcu nieoczekiwanie wystrzelił on w górę do kilkuletniego maksimum (co sygnalizowało przyspieszanie gospodarki), to według najnowszego odczytu indykator ten spadł do  siedmiomiesięcznego minimum. Już dawno wskaźnik ten nie był tak chwiejny (z natury podlega on sięgającym daleko wstecz rewizjom).

Spowolnienie postępuje

Oznacza to, że ciągle nie może się wyklarować czytelny obraz sytuacji ekonomicznej. Nie jest jasne, czy faza spowolnienia dobiegła końca (nadzieje na to dominowały na początku roku), czy może na dołek trzeba będzie jeszcze poczekać. Za tym drugim scenariuszem przemawia groźba pogłębienia się recesji w strefie euro. Także tamtejsze indeksy giełdowe w coraz większym stopniu niwelują zyski z I kwartału. Niemiecki DAX również testował wczoraj prawie czteromiesięczne minimum.

Stopy mogą zaszkodzić

Koniunkturze w gospodarce i na giełdzie nie pomagają z pewnością restrykcyjne działania Rady Polityki Pieniężnej, która w minionym tygodniu podniosła stopy procentowe. Historia podpowiada zaś, że hossy na GPW rozpoczynały się w przeszłości zawsze w warunkach obniżenia się kosztów pieniądza do pułapów najniższych od wielu miesięcy. Do obniżek stóp zmuszała władze monetarne pogarszająca się sytuacja gospodarcza. Sugerowałoby to, że na moment, w którym RPP zostanie zmuszona do cięcia stóp, trzeba będzie jeszcze poczekać.

[email protected]

Czynniki lokalne nie grają roli

Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego

Osłabienie euro wobec dolara, a w ślad za tym osłabienie złotego względem innych walut to efekt nałożenia się na siebie kilku negatywnych sygnałów. Inwestorzy w dalszym ciągu z niepokojem patrzą na kryzys polityczny w Grecji. Dodatkowo sytuację pogorszyła nieudana aukcja hiszpańskich obligacji i słabsze dane o produkcji w strefie euro. To wszystko zbiegło się w czasie z przełamaniem dość ważnego poziomu na EUR/USD, który otworzył drogę do osłabienia europejskiej waluty. Złoty tradycyjnie traci więcej wobec euro niż waluty w regionie. Dzieje się tak dlatego, że polski rynek walutowy jest relatywnie duży i płynny, więc inwestorzy posiadający otwarte pozycje walutowe w regionie wykorzystują złotego do zajęcia odwrotnej pozycji służącej jako zabezpieczenie. Do momentu kiedy były nadzieje na kolejną podwyżkę złoty także opierał się spadkom EUR/USD, ale sygnał ze strony prezesa NBP sugerujący, że nie ma szans na serię spowodował, iż ten czynnik przestał chronić polską walutę. Poprawa nastrojów na rynkach szybko nie nastąpi. Strefa euro funkcjonuje tak, że kluczowe decyzje dla jej ratowania często mają miejsce „w sytuacjach podbramkowych", bo wzmacnianie strefy euro wiąże się z rezygnowaniem z elementów własnej niezależności.

Kurs złotego znalazł silne wsparcie

Marcin Mrowiec, główny ekonomista Pekao

Główną przyczyną osłabienia złotego są nastroje na rynkach międzynarodowych. Trudno jednocześnie liczyć, że sytuacja w Grecji szybko się wykrystalizuje. Wszystko wskazuje, że z wyłonieniem rządu musimy poczekać na kolejne wybory, które przynieść mogą wzrost siły partii populistycznych. Na to nakłada się coraz bardziej otwarte stanowisko oficjeli europejskich mówiących o możliwym opuszczeniu strefy euro przez Grecję. Niemniej jednak po ostatnich spadkach – nawet jeżeli sytuacja miałaby się intensyfikować i komplikować, poziom euro/złoty powinien pozostać w przedziale 4,31–4,4, który jest dla polskiej waluty silnym wsparciem. Tego nie można powiedzieć o relacji dolar/złoty – która w średnim horyzoncie może powrócić w granice szczytów z przełomu lat 2011 i 2012, a więc do poziomu 3,5 USD/PLN. Czymś, co mogłoby zaniepokoić inwestorów, byłyby sygnały, że rząd stracił motywację do reform. Jeżeli wziąć pod uwagę, że poparcie dla największej partii rządzącej zrównało się z poparciem dla partii opozycyjnej, można się obawiać, że Platforma Obywatelska?dojść może do wniosku, iż wysiłek reformatorski się nie opłaca. To zaś byłby bardzo negatywny sygnał dla zagranicznych inwestorów, którzy kupili ostatnio nasze obligacje.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy