Rzeszowski producent małego sprzętu AGD w ciągu ponad 7-letniej przygody z warszawskim parkietem zdążył przyzwyczaić inwestorów do dobrych wyników i regularnie płaconej dywidendy. W 2005 roku firma wypracowała 299 mln zł przychodów. W ubiegłym roku było to już 675 mln zł. Co roku spółka mogła się pochwalić zyskami i chętnie dzieliła się nimi z akcjonariuszami. Poprawa wyników to efekt strategii polegającej na postawieniu na eksport i stałym poszerzaniu asortymentu.
Ekspansja na Wschód
Spółka kierowana przez Janusza Płocicę przed laty zdecydowała się na ekspansję zagraniczną. Teraz, gdy rodzimy rynek nie jest już tak chłonny i nie ma szans na szybki wzrost, motorem wzrostu przychodów jest sprzedaż poza granicami Polski. Wpływy z eksportu z roku na rok są coraz wyższe i stanowią już 52 proc. przychodów Zelmera, podczas gdy w 2005 roku zagraniczne rynki odpowiadały za 32 proc. sprzedaży.
Po trzech kwartałach 2012 roku przychody ze sprzedaży na rynku krajowym minimalnie się skurczyły z 219 mln do 218 mln zł. W tym samym czasie sprzedaż na zagranicznych rynkach wzrosła o prawie 12 proc., osiągając wartość 235 mln zł. Największy udział w sprzedaży ma Europa Wschodnia – eksport do Rosji i Ukrainy po trzech kwartałach tego roku wyniósł 173 mln zł. Zgodnie z założeniami strategii na lata 2011–2013, obok Polski wspomniane rynki mają dla spółki kluczowe znaczenie.
W tegorocznych wynikach widać też inny pozytywny trend. Spółka może się pochwalić coraz lepszą rentownością sprzedaży. To możliwe dzięki wysokim marżom osiąganym w Rosji i na Ukrainie oraz poprawie efektywności dzięki nowej fabryce, uruchomionej w zeszłym roku, pozwalającej częściowo kompensować rosnące koszty materiałów.
Idą żniwa
Wyniki rzeszowskiego producenta charakteryzują się sezonowością. Okres żniw dla Zelmera to druga połowa roku, gdy sprzedaż rośnie o co najmniej 40 proc. w porównaniu z pierwszym półroczem.