Niepewność, która zawsze stanowi wsparcie dla cen metali szlachetnych, dusi notowania miedzi, aluminium i niklu. BNP Paribas zakłada na ten rok dla miedzi średnią cenę w wysokości 7,825 tys. USD za tonę, dla aluminium – 2,2 tys., zaś w przypadku niklu jest to 18 tys.
– Jeśli jednak sytuacja w gospodarce ulegnie pogorszeniu, jako pierwsze i to gwałtownie zareagują ceny miedzi. I nie chodzi w tym przypadku o drastyczne zmniejszenie popytu, ale fakt, że w przypadku tego metalu największa jest różnica między ceną produkcji a notowaniami giełdowymi – uważa analityk BNP Paribas Stephen Briggs. DW
W 2013 r. „trzynastka" może się okazać szczęśliwa dla TFI. Perspektywy dla branży funduszy są zdecydowanie lepsze niż rok temu
Podczas gdy jeszcze rok temu perspektywy branży funduszy inwestycyjnych były słabe, 2013 r. zapowiada się korzystnie. – Spada oprocentowanie depozytów. Przy poziomie rzędu 5 proc. inwestorzy zaczynają szukać alternatywy. Już to obserwujemy po naszych zamożnych klientach, którzy powoli zaczynają przechodzić na inwestycje w fundusze zawierające akcje – przekonuje Sebastian Buczek, prezes Quercus TFI.
Nie tylko inwestorzy mogą się kierować w stronę funduszy – również bankom może zależeć na sprzedaży funduszy inwestycyjnych, biorąc pod uwagę, że obniżki stóp procentowych oznaczają dla nich niższą marżę odsetkową. – Do tego sytuacja na rynkach powinna być w tym roku korzystna. Coraz więcej osób zacznie dostrzegać, że pomimo słabej koniunktury gospodarczej, tak naprawdę od 3,5 lat mamy hossę na rynkach finansowych – dodaje Buczek.
Wartość rynku TFI będzie więc rosnąć nie tylko ze względu na wzrost aktywów funduszy, lecz również dzięki napływowi nowego kapitału od klientów. Ten rok może przynieść mniejsze zainteresowanie funduszami zamkniętymi aktywów niepublicznych, do których w 2012 r. wpłacono kilkanaście miliardów złotych, bo od przyszłego roku najprawdopodobniej zmienią się zasady opodatkowania spółek komandytowo-akcyjnych, wykorzystywanych przez fundusze tego typu.
– Nie sadzę jednak, żeby aktywa z FIZAN miały zasilić fundusze detaliczne – to dwa zupełnie nieporównywalne rodzaje inwestycji – mówi Marek Mikuć prezes Open Finance TFI.
Ryzykiem dla branży funduszy jest jak zwykle to, że klienci kupują przede wszystkim historyczne stopy zwrotu – to dlatego w 2012 r. wpłacili do funduszy obligacji prawie 7 mld zł, głównie w II półroczu. – Ubiegłoroczne wyniki funduszy dłużnych są nie do powtórzenia w tym roku. Jeżeli rentowności obligacji znacznie wzrosną, fundusze dłużne mogą przejściowo przynieść straty. Jeżeli natomiast hossa na obligacjach łagodnie wyhamuje, fundusze dłużne wciąż mogą dać lepszy zysk niż lokaty bankowe – wyjaśnia Mikuć. – Na rynku TFI robi się coraz ciaśniej. Powstają nowe firmy, a klientów, przynajmniej na razie, nie przybywa. Konkurencja rośnie, wypracowywanie zysków robi się coraz trudniejsze – wskazuje Buczek. JAM
Ropa niestety podrożeje
Jak zwykle w przypadku notowań ropy, również w tym roku ceny będą posłusznie reagowały tak na informacje gospodarcze, jak i na wydarzenia polityczne. Ale eksperci są zgodni: będzie drożej niż w 2012. W większości prognoz powtarza się ta sama tendencja – ropa w tym roku ma kosztować o ok. 20 proc. więcej niż w 2012. Czyli średnio nie mniej niż 120 USD za baryłkę. Głównymi czynnikami, na które będą reagowały ceny, będą sytuacja finansowa USA, kryzys europejski oraz stabilizacja bądź jej brak na Bliskim Wschodzie, gdzie nadal pozostaje zagrożenie ze strony polityki irańskiej. Kolejny ważny czynnik to poziom wydobycia gazu łupkowego w USA oraz skuteczność ekologicznego lobby w tym kraju. Bodźcem wzrostu cen będzie z pewnością sytuacja gospodarcza Chin, gdzie w ostatnich miesiącach 2012 roku wyraźnie widać było, że gospodarka moment najgłębszego spowolnienia ma już za sobą, a nieustannie bogacąca się klasa średnia wreszcie ruszyła na zakupy. Zmniejszenie zagrożenia klifem fiskalnym w USA natychmiast przyniosło zwyżkę notowań na samym początku roku. Ale generalnie w pierwszej połowie roku ceny będą pod presją spowolnienia gospodarczego w Europie, więc ceny raczej nie pójdą drastycznie w górę. Analitycy przewidują w I kwartale ceny wahające się w granicach 95–115 USD za baryłkę WTI i odpowiednio o ok. 12 USD więcej dla Brenta.
Kraje arabskie mają w swoich budżetach zapisaną cenę 100 USD za baryłkę. Rosja – 80 USD. Ciekawe jednak, że rosyjskie Ministerstwo Finansów przewidziało, iż świat może dopaść recesja i obniżyło swoją prognozę do 62–65 USD za baryłkę. Tyle że ta cena jest średnią tak dla ropy sprzedawanej na rynku wewnętrznym, jak i obciążonej podatkami – na eksport. Bank Goldman Sachs na koniec marca wyliczył dla Brenta 127 USD za baryłkę, dla WTI – 105 USD. Jak te prognozy przekładają się na ceny paliw? E-petrol prognozuje E-95 na poziomie ok 5,30–5,40 zł za litr oraz zrównanie jej cen z cenami diesla w I półroczu. – W drugiej połowie roku na rynku ma być drożej – uważa Jakub Bogucki, analityk e-petrol. DW