Na początku marca podczas konferencji Izby Domów Maklerskich przedstawiciele GPW sugerowali, że jest szansa na nowy harmonogram dnia giełdowego. Zmiany miałyby dotknąć nie tylko rynku kasowego (apelują o to domy maklerskie), ale również terminowego. Według wstępnych propozycji handel futures na polskim rynku miałby się zaczynać o godz. 9 (tak samo jak na rynku kasowym), a nie o 8.30 jak jest obecnie.
Podzielona branża
– Widzę kilka przesłanek przemawiających na niekorzyść wdrożenia tego pomysłu przez GPW. Po pierwsze, wcześniejsze rozpoczęcie notowań kontraktów terminowych pozwoli inwestorom jeszcze przed sesją korygować pozycje rynkowe (wydłużać bądź skracać zaangażowanie). Umożliwi zmianę ustawionych pozycji pod wpływem publikacji danych makroekonomicznych oraz wyników finansowych spółek, które bardzo często mają miejsce przed rozpoczęciem notowań na rynku kasowym – mówi Maciej Muchowicz, makler w Noble Securities. Jego zdaniem skrócenie czasu notowań kontraktów terminowych mogłoby się także negatywnie przełożyć na poziom obrotów rynkowych.
Nie brakuje jednak zupełnie przeciwnych opinii. – Zdecydowanie pochwalam ten pomysł. Od zawsze byłem bowiem orędownikiem zrównania czasu handlu. Kontrakt terminowy powinien być handlowany równolegle z instrumentem bazowym. Zapobiegłoby to sytuacjom, które czasem miały miejsce, że kontrakt terminowy bez żadnej (znanej!) przyczyny nagle po otwarciu rynku był mocno sprzedawany lub kupowany przy niezmiennym TKO na instrumencie bazowym, a duże zlecenia na rynku kasowym pojawiały się dopiero w momencie jego otwarcia. Można było odnieść wrażenie w takich wypadkach o „lepiej poinformowanych" uczestnikach rynku – mówi Tomasz Leśniewski, kierownik zespołu maklerów transakcyjnych DM BZ?WBK.
Dodatkowy ból głowy?
Spadek aktywności inwestorów na rynku pochodnych może jednak się okazać nie lada wyzwaniem dla domów maklerskich, które specjalizują się w obsłudze tego typu transakcji. Tym bardziej że branża i tak przeżywa bardzo trudny okres. Według danych KNF w zeszłym roku łączna strata brokerów z działalności maklerskiej wyniosła prawie 66 mln zł. Rok wcześniej domy maklerskie wykazały z tego tytułu zysk na poziomie 143,8 mln zł.
– Z perspektywy biura maklerskiego, którego klienci aktywnie inwestują na rynku kontraktów, rozdzielenie momentu rozpoczęcia sesji na obu rynkach miało swoje zalety. W okresie pół godziny przed startem rynku akcyjnego, na kontraktach notujemy spore obroty „pod otwarcie", większe niż w porównywalnych fragmentach późniejszej sesji. Z naszej perspektywy wcześniejszy start kontraktów jest biznesowo uzasadniony – mówi Radosław Olszewski, prezes DM BOŚ.