Przewalutowanie kredytów zaciągniętych we frankach może na długie lata obniżyć rentowność sektora bankowego. Dobra wiadomość jest taka, że inwestorzy już od prawie trzech miesięcy to dyskontują. Ryzyko polityczne związane ze zmianą władzy jest już w cenach – przekonuje Tomasz Tarczyński, prezes Opoka TFI.
Mimo to jeszcze we wrześniu i październiku radzi się wstrzymać z inwestowaniem w akcje. – To tradycyjnie okres zawirowań rynkowych – przypomina Tarczyński. Jego zdaniem w tym roku mogą przyjść zza oceanu. – Obecna hossa w USA już wielokrotnie nas zaskoczyła. Wolimy kolejny raz nie wieszczyć jej końca – przyznaje prezes Opoka TFI. – Mimo to należy zachować podwyższoną ostrożność w odniesieniu do tego rynku. Spełnionych jest obecnie wiele kryteriów, które w przeszłości zwiastowały jeżeli nie bessę, to przynajmniej głęboką korektę. Jakie to kryteria? Niedźwiedzi na Wall Street jest teraz mniej niż 27 proc., przy czym wyceny są horrendalnie wysokie, wskaźnik Schillera dla S&P500 przekracza 18, do tego w ciągu ostatnich ośmiu tygodni indeks odnotował kolejny historyczny szczyt, a hossa robi się coraz węższa – mniej niż 60 proc. spółek jest notowanych powyżej 200-sesyjnej średniej kroczącej – wylicza Tarczyński. – Mediana wycen na Wall Street jest wręcz najwyższa w historii – alarmuje.
Warto więc wstrzymać się z zajmowaniem długich pozycji do jesieni. Natomiast już w ostatnich miesiącach roku może się zacząć kilkunastomiesięczny okres pełen okazji do zarabiania pieniędzy. Również na GPW, szczególnie w segmencie małych i dużych spółek, będzie można sporo zarobić. – Ich wyceny są zdecydowanie niższe niż tzw. jakościowych średniaków, więcej ciekawych inwestycji będzie można zrealizować w obrębie sWIG80 i być może również WIG20 – ocenia zarządzający.
Odbiciu na warszawskim parkiecie powinna sprzyjać obecna znaczna – historycznie rzecz biorąc – rozbieżność pomiędzy kursem WIG20 w dolarach a notowaniami indeksu Czech, Węgier, Austrii i Rumunii, też w dolarach. – Zazwyczaj korelacja naszego rynku z giełdami Austrii i Węgier jest znacznie wyższa. Spodziewamy się, że nasz parkiet z powrotem do nich dołączy – twierdzi Tarczyński.
Kolejny czynnik, który może sprawić, że już jesienią na GPW powróci hossa, to coraz bardziej prawdopodobne odbicie na rynkach wschodzących. – Nie będzie to trwała zmiana trendu, uważamy, że obecna dekada będzie należała do gospodarek rozwiniętych. Mimo to, czynniki rynkowe sugerują, że pora na przynajmniej kilkumiesięczną korektę wzrostową trendu spadkowego – przekonuje prezes Opoka TFI. – Co nie oznacza, że nie czeka nas jeszcze kilka tygodni spadków – zastrzega.