Spadek rentowności idzie w parze ze wzrostem notowań akcji

W przypadku firm o rosnącej wiarygodności finansowej więcej można zarobić na akcjach niż na obligacjach.

Publikacja: 12.11.2015 14:44

Spadek rentowności idzie w parze ze wzrostem notowań akcji

Foto: Fotorzepa, Grzegorz Psujek

Powyższe twierdzenie jest truizmem, który dobrze sprawdza się tylko w okresie dobrej koniunktury na rynku akcji. Co prawda, od wielu miesięcy można raczej mówić o marazmie na GPW, ale nie jest to również ewidentna bessa, która zapewne postawiłaby powyższe twierdzenie pod znakiem zapytania.

Poprawa wiarygodności

Aby nie poprzestać na samych stwierdzeniach, w tabelce obok zestawiono emitentów obligacji, których akcje notowane są na GPW lub New Connect, a którzy emitowali obligacje w 2014 r. i w 2015 r. i zdołali obniżyć oferowane oprocentowanie. Niższe kupony można odczytać jako wyraz wzrostu zaufania inwestorów do firm – skoro nie wystąpiły one o nadanie ratingu, możemy polegać wyłącznie na ocenie inwestorów akceptujących niższe kupony.

Jak można się przekonać, w parze z niższymi odsetkami oferowanymi przez emitentów obligacji szła też obniżka rentowności obligacji na rynku wtórnym. Fałszywym wyjątkiem jest rentowność obligacji Eurocentu – niższa rentowność w listopadzie 2014 r. dotyczyła papierów zapadających w lutym br. i wiązała się właśnie z krótkim okresem do wykupu.

Możliwość obniżenia oferowanych kuponów szła w parze ze wzrostem notowań akcji na GPW, przy czym próżno doszukiwać się bezpośredniej zależności między wartością obniżonego oprocentowania a wzrostem notowań. W ciągu ostatnich 12 miesięcy najmocniej wystrzeliły notowania akcji Eurocentu (246 proc.) i Kancelarii Medius (146 proc.), co związane jest oczywiście z ich poprawą wyników i niższymi wskaźnikami zadłużenia, ale przede wszystkim ze specyfiką notowań na New Connect.

Co ciekawe, choć akwizycje Bestu oznaczały dla niego wzrost zadłużenia i wskaźników zadłużenia, to windykator zdołał obniżyć wysokość wypłacanych odsetek. Różnica 20 pkt bazowych w marży może nie rzuca na kolana, ale trzeba pamiętać, że Best o rok wydłużył też zapadalność papierów. Najmniejsza poprawa oprocentowania i tak towarzyszyła najwyższej zmianie notowań spośród spółek z GPW, które emitowały obligacje w tym i w ubiegłym roku. W tym wypadku poprawę notowań akcji trzeba powiązać z ich upłynnieniem i przeniesieniem do notowań ciągłych. Z kolei Work Service zdołał obniżyć marżę najbardziej (o prawie 3 pkt proc., przy czym jednocześnie o rok skrócono tenor), drugi w kolejności jest M.W. Trade (spadek marży o 1,3 pkt proc.) – notowania akurat tych spółek spadły w ostatnich 12 miesiącach. Nie zawsze więc korelacja niższy kupon/wyższy kurs faktycznie się sprawdza.

Wprawdzie przypadków, w których spółki emitują obligacje o wyższym oprocentowaniu niż rok czy dwa lata wcześniej, nie ma zbyt wiele, ale skądinąd wiadomo, że gwałtowny spadek notowań akcji często okazuje się forpocztą niewypłacalności i spadku notowań obligacji oraz ich realnej wartości do zera. W takich wypadkach pojawiają się liczne opinie, że akcje są bezpieczniejszą formą inwestycji niż obligacje, ponieważ rynek akcji daje możliwość wyjścia z inwestycji, w przeciwieństwie do rynku obligacji, na którym płynność zamiera po ogłoszeniu upadłości (lub gdy są do niej tylko przesłanki).

Jest w tych stwierdzeniach i w zachowaniu rynku pewien paradoks – wszak w razie upadłości to akcjonariusze spłacani są w ostatniej kolejności (a więc najczęściej wcale), wobec czego to tutaj płynność powinna zamierać z braku chętnych do zakupu akcji, podczas gdy w przypadku obligacji powinni pojawiać się spekulanci kalkulujący możliwość choć częściowej spłaty obligacji np. z zabezpieczenia. Nic takiego jak dotąd nie miało miejsca, ponieważ w przypadku upadłości posiadaczom obligacji bardzo trudno jest odzyskać cokolwiek, a spieniężanie przedmiotów zabezpieczenia trwa latami.

Akcje lepsze od obligacji?

Jeśli jednak tak postawić sprawę – tj. w przypadku firm o dużej wiarygodności finansowej akcje zyskują znacznie więcej, niż można zarobić na obligacjach, a w przypadku firm o niskiej wiarygodności finansowej na obligacjach można stracić więcej (wszystko) niż na akcjach, to odpowiedź nasuwa się sama. Tyle że nie jest to do końca uczciwe stawianie sprawy. Najważniejszą zaletą obligacji w przypadku firm o dobrej kondycji finansowej jest przewidywalność dochodu i odporność na znaczne wahania notowań. Dzięki tym cechom posiadacze mogą traktować je jako rentierskie inwestycje, czego w żaden sposób nie można powiedzieć o akcjach.

W przypadku bardziej ryzykownych emitentów ryzyko rozkłada się asymetrycznie – posiadacze akcji mogą kasować wyższe profity, jeśli emitent poprawia wyniki i wiarygodność finansową. Ale to już specyfika naszego rynku – brak ratingów sprawia, że niektórzy emitenci oferują niższe kupony, niż wynikałoby to z ich sytuacji i ryzyka, które oferują ich obligacje. Kulejąca egzekucja prawa sprawia, że po upadłości trudno z obligacji odzyskać choć małą część ich wartości.

Notowania | Obligacje też mają zalety

Dobrym przykładem wyższości obligacji nad akcjami są w ostatnim czasie papiery dłużne banków, których akcje znalazły się w bessie. Koronnym przykładem mogą być akcje Getin Noble Banku, które straciły 69 proc. w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Obligacje podporządkowane banku (to znaczy, że w razie upadłości lub likwidacji byłyby one spłacane w ostatniej kolejności wśród wierzycieli, ale przed akcjonariuszami) oczywiście także ucierpiały na zmianie postrzegania banku czy też – szerzej – całego sektora. Ale w ich przypadku spadek wartości nie był aż tak mocny – w najtrudniejszym momencie sięgał 15 proc. poniżej nominału w przypadku serii o najdalszym terminie wykupu (obecnie jest to o połowę mniej), a przecież i ten spadek notowań jest łagodzony naliczanymi odsetkami (WIBOR6M plus 3 pkt proc. marży, maksymalnie 3,95 pkt).

Inwestorzy są przekonani, że dla banku nadeszły trudniejsze czasy przekreślające szanse na wypłatę dywidendy, a być może oznaczające konieczność emisji akcji, ale jednocześnie wierzą, że spłata obligacji nie stoi pod znakiem zapytania. Bank nie jest jednak typowym przykładem emitenta obligacji korporacyjnej – obligacje nie są dla niego jedyną ani nawet istotną formą finansowania działalności, przez co nie ma potrzeby martwić się na zapas o refinansowanie zapadających papierów. W przypadku firm obligacje trzeba oceniać przez pryzmat zdolności do ich spłaty z osiąganych zysków nawet w czasie dekoniunktury rynkowej i/lub gospodarczej.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy