To prognozowane przez większość ekonomistów spowolnienie wzrostu PKB wynika m.in. z oczekiwań, że coraz wolniej będzie się zwiększało zatrudnienie, a w ślad za nim konsumpcja. Tyle że zatrudnienie miało przestać rosnąć już w 2018 r. i tak się nie stało. Są jakieś powody, aby sądzić, że teraz naprawdę doszliśmy pod tym względem do ściany?
Tradycyjnie ekonomiści zwracali uwagę na stopę bezrobocia. Ale ona jest już rekordowo niska, a Polska jest w trójce państw UE, w których wskaźnik ten jest najniższy. Jednocześnie zwykle mało kto zwracał uwagę na stopę zatrudnienia. A pod tym względem też jesteśmy na szarym końcu. Świadczy to o tym, że teoretycznie mamy stosunkowo dużą rezerwę na rynku pracy. Ona jednak częściowo składa się z osób, które są w praktyce niezatrudnialne. Ci, którzy byli nieaktywni zawodowo, ale skłonni byli wejść na rynek pracy na godziwych warunkach, już w dużej mierze to zrobili. W efekcie stopa zatrudnienia lekko rosła, ale pozostała około 4 pkt proc. poniżej średniej unijnej.
Czyli teoretycznie zatrudnienie może jeszcze rosnąć, ale w praktyce będzie to trudne?
Zmiany demograficzne są nieubłagane, osób w wieku produkcyjnym będzie ubywać. Spośród tych, które obecnie są nieaktywne, trudno będzie wyłuskać te, które byłyby gotowe podjąć pracę. Ale konsekwencje tego zjawiska w około 1/3 może pokryć wzrost wydajności pracy, możemy też ciągle korzystać z imigracji zarobkowej.
Nie wierzy pan, że pracujący w Polsce Ukraińcy masowo wyjadą do Niemiec, które otwierają się na imigrantów spoza UE?
Takie obawy są bardziej uzasadnione w dłuższym terminie niż w krótkim. Wiadomo, że w Niemczech brakuje 1,5 mln pracowników. Niemcy chcą przyciągać pracowników o wyższych kwalifikacjach zawodowych, stosując sprawdzony model: oferując ułatwienia w nostryfikacji dyplomów, dając czas na znalezienie pracy przy stosunkowo niewielkich zasobach finansowych itp. Z drugiej strony w Niemczech łatwo będzie podjąć pracę imigrantom, którzy znają niemiecki. Ukraińcom zaś łatwiej nauczyć się polskiego. Na dłuższą metę, biorąc pod uwagę to, że zarobki w Niemczech są prawie czterokrotnie wyższe niż w Polsce, a koszty życia tylko około dwukrotnie, zainteresowanie wyjazdem na Zachód wśród Ukraińców może rosnąć. Ale na krótszą metę na naszą korzyść będzie działała bliskość kulturowa i językowa, łatwość osiedlania się. Warto też zauważyć, że już około 400 tys. imigrantów z Ukrainy płaci składki do ZUS. To można odczytywać jako sygnał, że oni planują zostać w Polsce na dłużej.