Hamas, czyli organizacja potentatów biznesu

Przywódcy organizacji stojącej za spektakularnym atakiem na Izrael są ludźmi mającymi głowę do interesów. Wielu bezpiecznie mieszka w luksusie w Katarze, a członkowie ich rodzin chwalą się swoim bogactwem w mediach społecznościowych.

Publikacja: 19.11.2023 21:00

Przywódcy Hamasu tacy jak Chalid Maszal (w środku) to ludzie bardzo majętni. Niektóre wyliczenia sza

Przywódcy Hamasu tacy jak Chalid Maszal (w środku) to ludzie bardzo majętni. Niektóre wyliczenia szacują wartość ich majątków na miliardy dolarów. Fot. JAMAL NASRALLAH/PAP/EPA

Foto: PAP/EPA

Choć Izrael od kilku tygodni metodycznie i nie licząc się z ofiarami wśród ludności cywilnej obraca Strefę Gazy w gruzy, to jego bomby nie mają szans na zabicie tam przywódców Hamasu. Ismail Haniyeh, przywódca tej organizacji (od 2017 r. przewodniczący jego Biura Politycznego), żyje sobie bowiem spokojnie, bezpiecznie i dostatnio w Katarze. Na luksusowej emigracji przebywa również kilka innych osób spośród najwyższych przywódców Hamasu. Od czasu do czasu członkowie ich rodzin dzielą się obrazami swojego dostatku w mediach społecznościowych. Ich majątki są oczywiście trudne do oszacowania. Ci, którzy się tego zadania podjęli, twierdzą jednak, że przywódcy Hamasu nie są milionerami. Są miliarderami.

Zieloni miliarderzy?

61-letni Ismail Haniyeh był już w swojej karierze premierem Autonomii Palestyńskiej (w latach 2006–2014) i szefem Hamasu w Strefie Gazy (2014–2017). Od września 2016 r. przebywa poza Strefą Gazy, mieszkając głównie w Katarze i w Turcji. Czasem lata prywatnym odrzutowcem do Kairu, Teheranu i Moskwy. Niemiecki dziennik „Bild” niedawno przedstawił wyliczenia mówiące, że jego majątek jest wart 2,5 mld USD. Ambasada Izraela w Waszyngtonie twierdzi, że sięga on 3,2 mld USD, a izraelski portal i24News podawał, że jest on oceniany nawet na 5 mld USD. Oczywiście izraelskie wyliczenia mogą być bardzo stronnicze. (Jeszcze w 2014 r. portal Ynet nazywał Haniyeh ledwie „milionerem”, a nie „miliarderem”). Nie ulega jednak wątpliwości, że jego rodzina afiszuje się posiadanym bogactwem. Jego syn Maaz często publikuje na Instagramie zdjęcia z luksusowych hoteli w Katarze i w Turcji. Jest też znany z zamiłowania do pięknych kobiet i alkoholu. Prowadzi działalność biznesową jako deweloper, a robi to na taką skalę, że w Strefie Gazy miał przydomek Ojciec Domów. Jego brat Abdel Salam również popisuje się luksusem w mediach społecznościowych. Na jego reputacji położyła się cieniem afera z defraudowaniem pieniędzy, do której doszło, gdy był „sportowym ambasadorem” Biura Politycznego Hamasu.

Co ciekawe, członkowie rodziny Haniyeh byli leczeni w izraelskich szpitalach. Do takich przypadków dochodziło w latach 2012–2014. Dwie jego siostry posiadają obywatelstwo izraelskie, a część ich dzieci służyła w armii Izraela.

Poprzednik Haniyeh na stanowisku szefa Biura Politycznego Hamasu – Chalid Maszal – również mieszka bardzo daleko od Strefy Gazy. Przebywa w Katarze, gdzie zajmuje się organizacją transakcji nieruchomościowych i finansowych dla swojej organizacji. W 2012 r., gdy był wydalany z Damaszku, zabrał ze sobą 1,5 mld USD należących do Hamasu. Izraelczycy szacują jego majątek na 4 mld USD. Oczywiście mogą przesadzać, ale nie ulega wątpliwości, że Maszal to człowiek bardzo majętny. W Strefie Gazy należała do niego m.in. duża galeria handlowa. Mocno też zaszedł Izraelowi za skórę, kierując w latach 1996–2017 Biurem Politycznym Hamasu. W 1997 r. agenci Mosadu próbowali go otruć w jordańskim Ammanie. Zamach się jednak nie udał, Maszal uzyskał nieformalne gwarancje bezpieczeństwa, a izraelskie służby oraz ówczesny rząd Binjamina Netanjahu zostały ośmieszone. Funkcjonariusze izraelskich tajnych służb zapewne przypominają sobie tamtą wpadkę, gdy oglądają zdjęcia przedstawiające Maszala ćwiczącego na luksusowej siłowni czy grającego w ping-ponga w swojej wielkiej willi.

W Katarze rezyduje również Mousa Mohammed abu Marzouk, numer dwa w hierarchii przywódczej Hamasu, uznawany za „ministra spraw zagranicznych” tej organizacji. Przez 14 lat mieszkał w USA, gdzie go aresztowano w 1995 r., wydalono po trzech latach do Jordanii. „Bild” szacuje jego majątek na 2 mld USD, a Izraelczycy oczywiście na więcej – na 3 mld USD.

Czy te szacunki nie są jednak mocno przesadzone? W maju 2022 r. amerykański Departament Skarbu szacował aktywa Biura Inwestycyjnego Hamasu na ponad 500 mln USD. Wskazywał również, że zarządza ono firmami działającymi w: Algierii, Arabii Saudyjskiej, Sudanie, Turcji oraz w ZEA. Niemiecki dziennik „Welt am Sonntag” przytaczał natomiast dokumenty mówiące, że Hamas posiada poza Strefą Gazy aktywa warte około 750 mln USD. Oczywiście granica między aktywami należącymi do organizacji oraz prywatnymi majątkami jej przywódców może być trudna do ustalenia. Zwłaszcza że wiele transakcji na Bliskim Wschodzie jest przeprowadzanych według tradycyjnego systemu znanego jako hawala. Nie są one księgowane, a podstawą ich rozliczeń jest zaufanie między ich stronami. Może być również tak, że przywódcy Hamasu korzystają z majątków użyczonych im przez sponsorów spoza Strefy Gazy.

Liga sponsorów

Na czym jednak Hamas się w ostatnich latach bogacił? Organizacja ta kontroluje system tuneli pod Strefą Gazy. Wiele spośród tych podziemnych tras przebiega pod granicą Egiptu i jest tam prowadzony przemyt na dużą skalę. Hamas pobiera podatek, dochodzący do 20 proc. wartości szmuglowanych towarów.

Spółki zagraniczne Hamasu angażują się m.in. w projekty budowlane. Jedną z nich jest działająca w Turcji Trend GYO, która została objęta sankcjami amerykańskimi. Jej kapitalizacja na giełdzie stambulskiej to zaledwie równowartość około 15 mln USD, ale angażowała się ona w budowę wielu projektów mieszkaniowych, głównie w położonym nad Morzem Czarnym mieście Bursa. W Istambule była natomiast zaangażowana w budowę uniwersytetu handlowego. Jest ona częścią holdingu Al-Ahmar Group, w skład którego wchodzi 90 spółek. Kieruje nim jemeński biznesmen Hameed al-Ahmar. W witrynach internetowych jego spółek widniały jego zdjęcia m.in. z tureckim prezydentem Recepem Erdoganem. Turcja jest krajem, który nie uznaje Hamasu za organizację terrorystyczną.

Ważną rolę w finansach Hamasu odgrywali sponsorzy zagraniczni. Roczne dotacje przekazywane tej organizacji przez władze Kataru (oficjalnie na różne cele charytatywne, w tym na wypłatę uposażeń dla urzędników w Strefie Gazy) są szacowane na 360 mln USD. Owa bogata monarchia będąca potęgą na globalnym rynku gazu obecnie pozycjonuje się jako pośrednik w rozmowach dotyczących zwolnienia zakładników przez Hamas.

Iran przekazuje Hamasowi około 100 mln USD rocznie. Nie przeszkadza mu, że jest on grupą sunnicką, blisko związaną z Bractwem Muzułmańskim. Ale Hamas ma dla niego wyraźnie mniejsze znaczenie niż Hezbollah (szyicka partia polityczna i zarazem organizacja terrorystyczna z Libanu). Wspiera go głównie po to, by Izrael stale czuł presję.

Nic nie wiadomo o tym, by Hamas otrzymywał wsparcie finansowe z Rosji. Jego przywódcy Moskwę jednak odwiedzali, a bojownicy Hamasu szeroko korzystają z rosyjskiej broni. Być może byli też szkoleni przez Rosjan, co sugeruje jeden z nakręconych przez nich filmów z przygotowań do ataku na Izrael. (Na filmie tym słychać, jak niewidoczny instruktor krzyczy do hamasowców po rosyjsku). Być może nie jest przypadkiem to, że do owego wielkiego ataku doszło 7 października, czyli w dzień urodzin Władimira Putina. Wojna Izraela z Hamasem skutecznie odciągnęła uwagę Zachodu od wojny rosyjsko-ukraińskiej.

Warto więc zadać pytanie, co przywódcy Hamasu mogli dostać od Rosji, by zrobić Putinowi taki prezent urodzinowy? Przecież nie są oni ascetami...

Państwo palestyńskie, autonomia czy dwa zwalczające się terytoria okupowane?

Strefa Gazy i Zachodni Brzeg Jordanu (tworzące Autonomię Palestyńską) są często traktowane w statystykach międzynarodowych jako terytorium odrębne od Izraela. Tak robi choćby Międzynarodowy Fundusz Walutowych w swoich raportach. Tego typu rozwiązanie można zaliczyć do półśrodków. Wszak Zachodni Brzeg i Strefa Gazy stanowią tereny oddzielone od siebie i rządzone przez odrębne, wrogie wobec siebie władze.

W Ramallah na Zachodnim Brzegu rezyduje prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas. Jest on reprezentantem partii Fatah (kierowanej wcześniej przez Jasera Arafata). W Gazie natomiast funkcjonował skłócony z nim, „konkurencyjny” parlament opanowany przez Hamas. W 2006 r. Hamas wygrał wybory parlamentarne w Autonomii Palestyńskiej. Nie zdołał jednak zawrzeć umowy o podziale władzy z prezydentem. W czerwcu 2007 r. hamasowcy dokonali więc siłowego przejęcia administracji publicznej w Strefie Gazy. Doszło wówczas do konfliktu zbrojnego pomiędzy Hamasem a Fatahem, w którym zginęło kilkaset ludzi. Później państwa arabskie kilkakrotnie mediowały między tymi organizacjami, co skutkowało umowami o podziale władzy, które jednak w pełni nie wchodziły w życie. Obecnie rząd Izraela zapowiada, że po zniszczeniu Hamasu przekaże Strefę Gazy pod władzę Autonomii Palestyńskiej.

Pamiętajmy jednak, że terytoria Zachodniego Brzegu Jordanu i Strefy Gazy są uznawane w prawie międzynarodowym za okupowane przez Izrael. Państwo Palestyńskie jest oficjalnie uznawane przez 138 krajów należących do ONZ, w tym przez Polskę. (Uznanie to nastąpiło w 1988 r. W Warszawie funkcjonuje ambasada Palestyny). ONZ w 2012 r. przyznała Palestynie status państwa obserwatora. Palestyna jest również pełnoprawnym członkiem kilku organizacji, w tym UNESCO. Izrael nie uznaje jej jednak za państwo.

Gospodarka światowa
Co się kryje za wielkim procesem wietnamskiej potentatki?
Gospodarka światowa
Rajd na Wall Street zagrożony. Czego potrzebują traderzy?
Gospodarka światowa
Berkshire Hathaway gromadzi gotówkę. Buffett pozbywa się akcji
Gospodarka światowa
Apple spółką wartościową? Rekordowe 110 miliardów dolarów na skup akcji
Gospodarka światowa
Strefa euro wróciła do wzrostów. Powiew optymizmu
Gospodarka światowa
USA. Vibecesja, czyli gdy dane rozmijają się z nastrojami zwykłych ludzi