Co bunt Prigożyna mówi nam o działaniu państwa rosyjskiego?

Marsz najemników z Grupy Wagnera na Moskwę był wydarzeniem tak surrealistycznym, że analitycy długo się będą zastanawiać nad jego interpretacją. Oto bowiem w kraju posiadającym broń nuklearną zastosowano mechanizm kojarzący się z Trzecim Światem.

Publikacja: 01.07.2023 09:35

Jewgienij Prigożyn, właściciel Grupy Wagnera, był oligarchą długo pozostającym w cieniu. Brak jest w

Jewgienij Prigożyn, właściciel Grupy Wagnera, był oligarchą długo pozostającym w cieniu. Brak jest więc wiarygodnych szacunków jego majątku. Zapragnął jednak stać się pierwszoligowym graczem w rosyjskiej polityce.

Foto: AFP

Niedawny bunt oligarchy Jewgienija Prigożyna i jego prywatnego wojska, czyli Grupy Wagnera, jest interpretowany przez analityków na najróżniejsze sposoby. Jedni widzą w nim zdarzenie wyreżyserowane przez Kreml, inni postrzegają go jako zapowiedź przyszłej dezintegracji Rosji. Niewątpliwie jednak był to incydent szokujący. Oto bowiem powiązany z władzą biznesmen mający przeszłość kryminalną zbiera swoje własne wojska i organizuje bunt przeciwko Ministerstwu Obrony.

W ciągu kilku godzin zajmuje dwa duże miasta, przy biernej postawie przeważającej części regularnych sił zbrojnych. Dochodzi przy tym do sporadycznych starć, w trakcie których wagnerowcy zestrzeliwują rosyjskim siłom powietrznym 8 śmigłowców i samolot będący powietrznym stanowiskiem dowodzenia. Oddziały Prigożyna idą na Moskwę, a prezydent Putin ponoć z niej ucieka. Nagle jednak wagnerowcy kończą pucz, bo białoruski prezydent Łukaszenka negocjuje rozejm między buntownikami a władzą. W jego wyniku puczyści zostają objęci amnestią, a Prigożyn zyskuje azyl na Białorusi. Coś, co wyglądało na początek wojny domowej, zamienia się w farsę totalnie ośmieszającą państwo rosyjskie. O co więc mogło w tym wszystkim chodzić?

Czytaj więcej

Rosja: Inwestorzy przypomnieli sobie o ryzyku

Starcie frakcji

Prigożyn odbył długą drogę – od młodocianego kryminalisty i skazańca, który po wyjściu z więzienia prowadził budkę z hot dogami, po potentata biznesowego, dysponującego armią najemników prowadzących operacje na trzech kontynentach. W trakcie wojny na Ukrainie wylansował się jako „zwycięski wódz”, zdobywca miasteczka Bachmut (zdobywanego przez pół roku, kosztem co najmniej 20 tys. zabitych wagnerowców), krytykujący błędy i rażące zaniedbania wyższych dowódców wojskowych i ministra obrony Siergieja Szojgu. Jego krytyka działań wyższego dowództwa była zwykle bardzo ostra. I nie tylko na potyczkach słownych się kończyło. Wszak wagnerowcy zdołali porwać i pobić dowódcę jednej z rosyjskich brygad, którego oskarżyli o wydanie rozkazu ostrzału ich oddziałów pod Bachmutem.

W ostatnich dniach przed swoim „marszem na Moskwę” Prigożyn zaczął nawet kwestionować sens prowadzenia wojny w Ukrainie, twierdząc, że przed 24 lutego 2022 r. nie stanowiła ona żadnego zagrożenia dla Rosji. Według przecieków amerykańskie tajne służby miały od połowy czerwca sygnały, że szykuje on bunt (dla porównania: niemiecki wywiad BND pierwsze raporty o buncie Grupy Wagnera przedstawił rządowi dopiero w sobotę 24 czerwca, czyli wówczas, gdy mówiły o tym już media na całym świecie).

8 tys.

– tyle miały liczyć, według brytyjskiego wywiadu, siły Grupy Wagnera biorące udział w buncie. Prigożyn mówił, że jest ich 25 tys.

50 tys.

– na tyle oceniano siły Grupy Wagnera w grudniu 2022 r. W kwietniu 2022 r. miały one wynosić 8 tys. Później zostały zasilone przez skazańców.

Generał SWR, czyli twórca tajemniczego konta w serwisie Telegram podającego wiele trudnych do zweryfikowania rewelacji z wewnątrz Kremla, stwierdził, że Prigożyn w ostatnich miesiącach utracił bezpośredni dostęp do Putina, a pośrednicy mający przekazywać jego prośby i opinie często mieli interes w tym, by ów kontrowersyjny oligarcha popadł w niełaskę. Putin zaczął postrzegać go jako potencjalne zagrożenie polityczne i człowieka zagrażającego stabilności systemu. Dał więc Szojgu zielone światło na unieszkodliwienie Prigożyna i Grupy Wagnera.

Prigożyn jednak cały czas miał przyjaciół w Głównym Zarządzie (GU) Sztabu Generalnego (czyli w wywiadzie wojskowym, znanym wcześniej jako GRU). Razem z nimi zaplanował uderzenie wyprzedzające. Sfingował atak rakietowy na obozy Grupy Wagnera, na kilka godzin zanim miało dojść do prawdziwego ataku. To był początek puczu. Prigożyn był wcześniej przekonywany przez ludzi z GU, że armia szybko przejdzie na jego stronę. W praktyce większość jej jednostek przyjęła bierną postawę, co rozczarowało Prigożyna i pozbawiło nadziei na zwycięstwo. Rozpoczęły się więc prowadzone za pośrednictwem Łukaszenki negocjacje pomiędzy nim a Nikołajem Patruszewem, sekretarzem Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej i zarazem byłym szefem FSB (cywilnej bezpieki). To one doprowadziły do zakończenia puczu. Putin w nich nie uczestniczył i był ponoć niezadowolony z tego, że przyznano Prigożynowi gwarancje bezpieczeństwa. – Mam w d... te gwarancje – miał powiedzieć według generała SWR.

Ile w tym prawdy? Nie da się tych rewelacji zweryfikować. Pewnym jest jednak to, że Grupę Wagnera podczas operacji w Afryce i na Bliskim Wschodzie łączono z wywiadem wojskowym, a wielu jej dowódców (z osławionym Dmitrijem Utkinem „Wagnerem” na czele) służyło wcześniej w Specnazie GRU. Jurij Felsztyński, rosyjski emigracyjny historyk i badacz tematyki służb specjalnych, wskazywał natomiast, że Prigożyn jako więzień był prawdopodobnie informatorem KGB i wszedł do wewnętrznego kręgu Putina jako człowiek związany ze spadkobierczynią tej służby, czyli FSB.

Według jego hipotezy Łukaszenka pośredniczył w negocjacjach nie między Prigożynem a Patruszewem, a pomiędzy Patruszewem a Putinem. Właściciel Grupy Wagnera był w tym scenariuszu prawdopodobnie nieświadomym narzędziem nacisku Patruszewa na Putina.

Brytyjski wywiad, według doniesień „The Telegraph”, jest natomiast przekonany, że pucz Prigożyna udało się powstrzymać za pomocą dosyć „gangsterskiej” metody: zagrożenia likwidacją członków rodzin Prigożyna i dowódców Grupy Wagnera. Jeśli to prawda, to oznaczałoby, że bunt został przygotowany w takim pośpiechu, iż Prigożyn i jego współpracownicy nie zdołali wysłać swoich rodzin w stosunkowo bezpieczne miejsca lub organizatorzy buntu liczyli na jego szybkie zwycięstwo.

Czytaj więcej

Ukraina: Wojna niszczy fundamenty systemu oligarchicznego

To była tylko próba?

Niezależnie od tego, kto stał za buntem Prigożyna, ta demonstracja zbrojna była dużym wstrząsem w rosyjskim systemie władzy.

„Zaniechania przez Prigożyna dalszego marszu na Moskwę oraz przyjęcia niekorzystnych dla niego gwarancji bezpieczeństwa nie można uznać za sukces Kremla. Pozycja prezydenta Putina, który jeszcze kilka godzin wcześniej deklarował, że władze obronią kraj przed wewnętrzną zdradą, a uczestnicy buntu poniosą niechybną karę, uległa znaczącej erozji. W dyktatorskim systemie panującym w Rosji niezdolność do przykładowego surowego ukarania przeciwnika, który rzucił otwarte wyzwanie władzy, łamiąc wszelkie formalne i nieformalne zasady, zostanie przez członków szerszej elity oceniona jako przejaw słabości” - napisał Piotr Żochowski, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich.

„Wzięcie Moskwy nie jest takie proste. Przejęcie kontroli nad dwoma centrami regionalnymi, w tym nad kwaterą grupy armii, było bardzo proste. To nie był właściwy spektakl, tylko próba. (...) Prawdziwego spektaklu spodziewajmy się za maksymalnie 3-6 miesięcy. Może wcześniej” – zatweetował Kamil Galeev, niezależny rosyjski emigracyjny analityk.

A co może czekać samego Prigożyna? – Putin wsadzał do więzień lub zabijał ludzi za mniejsze rzeczy, niż zrobił mu Prigożyn. Dla mnie jest jasnym, że Putin nie pozwoli mu żyć dłużej, niż jest to absolutnie potrzebne – stwierdził Ian Bremmer, szef Eurasia Group. – Na jego miejscu uważałbym przy otwartych oknach – powiedział gen. David Petraeus, były szef CIA.

Bandzior, watażka, restaurator i autor książek dla dzieci w jednej osobie

Jewgienij Prigożyn (ur. 1961 r.) zaczynał karierę w środowisku przestępczym Leningradu. W 1979 r. został skazany (w zawieszeniu) za kradzieże. W 1981 r. dostał 12 lat więzienia za rabunki, oszustwa i udział w prostytucji nieletnich. Odsiedział 10 lat, wyszedł po amnestii i razem z ojczymem założył budkę z hot dogami.

W rozmowie z „New York Timesem” wspominał po latach, że „ruble przypływały szybciej, niż moja matka była w stanie je liczyć”. Czyżby na hot dogach dało się wówczas tak dużo zarobić? W ciągu kilku lat Prigożyn został udziałowcem sieci supermarketów w Sankt Petersburgu, a w 1995 r. otworzył drogą restaurację. Dwa lata później razem ze wspólnikiem wydał 400 tys. dolarów na stworzenie pływającej restauracji Nowa Wyspa.

W latach 90. w Sankt Petersburgu dużo miał do powiedzenia w biznesie Władimir Putin, będący wówczas zastępcą burmistrza miasta. Powiązania z tamtych czasów świetnie procentowały po tym, jak Putin został premierem, a później prezydentem Federacji Rosyjskiej. Tak też było w przypadku Prigożyna. Jego firma Concord Catering zaczęła dostawać kontrakty na dostawy jedzenia do urzędów państwowych oraz szkół publicznych. Przylgnął do niego przydomek „kucharz Putina”. W 2001 r. Prigożyn gościł w restauracji Nowa Wyspa rosyjskiego przywódcę i francuskiego prezydenta Jacques’a Chiraca. Rok później przyjmował tam Putina z George’em W. Bushem. W 2003 r. Putin świętował tam swoje urodziny. Z czasem Prigożyn wyszedł poza katering. W 2014 r. stworzył Grupę Wagnera. Pisał też… książki dla dzieci. HK

Gospodarka światowa
Inflacja w USA zgodna z prognozami, Fed może ciąć stopy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka światowa
Rządy Trumpa zaowocują wysypem amerykańskich fuzji i przejęć?
Gospodarka światowa
Murdoch przegrał w sądzie z dziećmi
Gospodarka światowa
Turcja skorzysta na zwycięstwie rebeliantów
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka światowa
Pekin znów stawia na większą monetarną stymulację gospodarki
Gospodarka światowa
Odbudowa Ukrainy będzie musiała być procesem przejrzystym