Światowa wojna o półprzewodniki rozgorzała z pełną siłą

W geopolitycznej konfrontacji, która po rosyjskiej inwazji na Ukrainę weszła na nowy etap, już nie bierze się jeńców. Zachód stara się ograniczyć Chinom zdolności produkowania zaawansowanych półprzewodników, bo boi się, że te wykorzystają je do budowania potęgi militarnej.

Publikacja: 28.05.2023 21:00

Strategicznym towarem w nowej zimnej wojnie, na której skraju znalazły się Zachód i Chiny, są półprz

Strategicznym towarem w nowej zimnej wojnie, na której skraju znalazły się Zachód i Chiny, są półprzewodniki. Fot. Alexandru Nika/shutterstock

Foto: Alexandru Nika

Kiedy putinowska Rosja napadła na Ukrainę, mało kto chciał podjąć się pełnej oceny gospodarczych skutków tej inwazji. Po 15 miesiącach coraz wyraźniej widać, że świat coraz bardziej zdecydowanie zmierza w stronę podziału na dwa bloki handlowe – szeroko pojęty Zachód oraz obóz skupiony wokół Chin.

Te dwa obozy rywalizują ze sobą o dostęp do zasobów, wśród których kluczowe znaczenie mają towary uznane za strategiczne oraz niezbędne do ich produkcji technologie. To pokazuje, że rządy odrobiły lekcje, jakimi były najpierw zakłócenia w łańcuchach dostaw w czasie pandemii Covid-19, a teraz obawy przed zerwaniem współpracy między blokami.

Półprzewodniki w centrum nowej zimnej wojny

O ile kiedyś obiektem tego typu rywalizacji zwykle były surowce naturalne, o tyle teraz już nie jest to regułą. Flagowymi przykładami towarów, o które gra toczy się teraz, stały się używane w najszybciej rozwijających się gałęziach przemysłu metale ziem rzadkich, ale i półprzewodniki. Rządy z jednej strony stymulują inwestycje w związanej z nimi branży, a z drugiej coraz częściej wprowadzają ograniczenia eksportu.

Z punktu widzenia Zachodu te ostatnie są wrażliwym punktem zwłaszcza dlatego, że ich dominującym na świecie producentem jest Tajwan, kraj, którego niezależność jest kwestionowana przez Chiny. Chwilowo jednak to nie zbuntowana – przynajmniej według Pekinu – prowincja skupia na sobie uwagę.

Wszystko dlatego że w ostatnich tygodniach w wojnie o półprzewodniki gorąco zrobiło się wokół samego Państwa Środka – odpowiadającego za jedynie 9 proc. ich globalnej produkcji, ale mającego ogromne ambicje. Chinom utrudnić realizację swoich planów w tym zakresie nie od dzisiaj starają się Stany Zjednoczone. Skuteczność ich zabiegów była ograniczona przez to, że działały w pojedynkę, jednak teraz zaczyna się to zmieniać.

Wokół Chin pojawił się kordon

W marcu przyłączenie się do amerykańskiej polityki ograniczania Chinom dostępu do oprzyrządowania niezbędnego do produkcji półprzewodników zapowiedziała Holandia. Teraz okazuje się, że w jej ślady idzie także Japonia, która jeszcze w 2020 r. większość własnego eksportu maszyn do produkcji chipów kierowała do Chin. Do tej pory udział spadł tylko do około połowy, a wchodzące w życie w lipcu japońskie ograniczenia eksportowe jeszcze bardziej tę współpracę ograniczą.

Posunięcie Japonii, które dotyczy 23 rodzajów technologii, wywołało żywiołowe protesty Chin. Nieprzypadkowo, bo choć japońskie firmy z branży nie są aż tak cenione, to kontrolują kluczowe elementy łańcuchów dostaw. Efekt jest taki, że w blokadzie Chin uczestniczą już wszyscy główni producenci oprzyrządowania do produkcji półprzewodników, a jednocześnie Niemcy rozważają ograniczenie eksportu używanych przy niej chemikaliów.

– Te ograniczenia prowadzą do odcięcia chińskich firm od szerokiego spektrum technologii, co sprawi, że będzie im trudniej produkować zaawansowane chipy używane w rozwiązaniach opartych na sztucznej inteligencji – komentuje w rozmowie z agencją Bloomberg historyk gospodarczy Chris Miller.

Według niego celem jest pogłębienie różnicy w możliwościach wojskowych Chin oraz USA i ich sojuszników. Chiny z pewnością zareagują rozwijaniem we własnym zakresie technologii, których zostały pozbawione, jednak zajmie to lata i podwyższy koszt produkcji półprzewodników, jednocześnie obniżając ich jakość.

Embarga i subwencje mają swoją cenę

Mimo przyjęcia silnego ciosu Pekin nie spuszcza z tonu, bo ledwie tydzień temu władze poinformowały, że certyfikatu bezpieczeństwa nie przyznano Micronowi. To oznacza, że amerykański producent chipów w Chinach nabywców już nie znajdzie. Taki gospodarczy nacjonalizm szkodzi jednak nie tylko krajowym przedsiębiorstwom, które muszą ograniczyć współpracę z Chińczykami – może także wywoływać napięcia wśród sojuszników.

Jak w czasie wizyt w Unii Europejskiej alarmowali prezydent Francji Emmanuel Macron oraz prezydent Korei Południowej Yoon Suk Yeol, wiele posunięć Amerykanów szkodzi ich krajom. Amerykański program wsparcia produkcji półprzewodników czy nawet wspierająca transformację energetyczną ustawa IRA sprawiają, że działające na całym świecie korporacje amerykańskie koncentrują inwestycje w Stanach Zjednoczonych.

Tymczasem prace nad wartym 43 mld euro planem zwiększenia produkcji półprzewodników w kwietniu zakończyła Unia Europejska. W globalnej produkcji półprzewodników Europa ma zaledwie 10-procentowy udział, i to nawet mimo sukcesu, jaki osiągnęło holenderskie ASML. Spółka, której akcje w dziesięć lat zwiększyły wartość 10-krotnie, należy do ścisłej czołówki sektora technologicznego na świecie i ma monopol na urządzenia wykorzystywane do produkcji najbardziej zaawansowanych chipów.

Do wyścigu włącza się Europa

Do 2030 r. udział Unii Europejskiej w rynku p[ółprzewodników ma wzrosnąć do 20 proc., a nacisk ma być położony na najbardziej innowacyjne chipy. Umożliwić to mają właśnie planowane w Unii regulacje, do których opracowania wystarczyło 14 miesięcy – mają one m.in. dopuścić pomoc publiczną dla producentów wprowadzających na rynek pionierskie rozwiązania. W reakcji na unijne zapowiedzi nowe inwestycje w Europie już zapowiedzieli potentaci branży, z Intelem na czele.

Dotowane będą maszyny do produkcji najbardziej zaawansowanych chipów oraz prace projektowe, ale odbiorcy pomocy w nagłych przypadkach będą zobowiązani w pierwszej kolejności do realizowania zamówienia ze strony władz. Jednak aby propozycje weszły w życie, muszą zostać przyjęte przez Parlament Europejski i państwa członkowskie, a tymczasem eksperci, a nawet sami politycy przyznają, że do osiągnięcia 20 proc. mogą one nie wystarczyć.

Inwestorzy zaczynają ustawiać się w kolejce, jeszcze zanim nowe regulacje weszły w życie. Niemcy rozmawiają w sprawie inwestycji nad Łabą z tajwańskim TSMC, największym pod względem kapitalizacji producentem półprzewodników na świecie.

Budowa nowej fabryki chipów, która ma być zlokalizowana w Dreźnie, będzie kosztowała nawet 10 mld dol., z czego aż 50 proc. ma pokryć rządowa dotacja.

Gospodarka światowa
Węgrzy znów obniżyli stopy procentowe
Gospodarka światowa
UE nie wykorzystuje w pełni potencjału integracji
Gospodarka światowa
Netflix ukryje liczbę subskrybentów. Wall Street się to nie podoba
Gospodarka światowa
Iran nie ma jeszcze potencjału na prawdziwą wojnę
Gospodarka światowa
Izraelski atak odwetowy zamieszał na rynkach
Gospodarka światowa
Kiedy Indie awansują do pierwszej trójki gospodarek? Premier rozbudza apetyty