Nigdy dotąd nieobserwowanych 1,66 mln baryłek dziennie sięgnęły w ubiegłym miesiącu dostawy ropy i uzyskiwanych z niej paliw z Rosji do Chin. Jak ocenia firma Kpler, za ich wzrostem najprawdopodobniej stał silny popyt prywatnych chińskich rafinerii. Jednak większe zainteresowanie widać również po stronie rafinerii państwowych, które wcześniej wstrzymywały się ze współpracą w związku z obawami o objęcie zachodnimi sankcjami.
Wielkość dostaw rosyjskiej ropy i paliw do Chin przekroczyła dotychczasowy rekord z kwietnia 2020 r. oraz pułapy zanotowane po rozpoczęciu blisko rok temu inwazji na Ukrainę. Skok z kwietnia 2020 r. był związany z wychodzeniem Chin z pierwszej fali lockdownów. Tymczasem decyzja Kremla o zbrojnej agresji na sąsiada sprawiła, że zerwanie współpracy energetycznej między Rosją a Zachodem okazało się nieuniknione.
Kraje Zachodu zdecydowały o nałożeniu na rosyjskie surowce energetyczne embarga. Rosja odpowiedziała ograniczaniem dostaw gazu ziemnego do Europy oraz szukaniem nowych odbiorców swoich surowców – dostawy zostały przekierowane m.in. do Chin, Indii i Turcji, co jednak wymagało udzielenia tym krajom znacznych rabatów.
W styczniu rosyjskie dostawy do Chin były o około 80 proc. wyższe niż rok wcześniej. Wybuch wojny walnie przyczynił się do tego, że Rosja wyprzedziła Arabię Saudyjską w roli największego dostawcy ropy dla Chin. To oznacza kolejny etap pogłębiania współpracy energetycznej Pekinu z Moskwą, po tym jak w 2014 r. podpisano wartą 400 mld USD 30-letnią umowę na dostawy gazu.
Nawet bardziej dynamiczną zmianę widać było w strukturze rosyjskiego eksportu ropy. Choć rok temu około połowy surowca trafiało do Europy, to w listopadzie, tuż przed wejściem w życie unijnego embarga na pochodzące z Rosji surowce energetyczne, skala spadku dostaw do krajów UE sięgała 90 proc. Embargo, któremu towarzyszy nałożenie limitu cenowego na ropę z Rosji zamawianą przez innych nabywców, przekłada się na prognozy spadku wydobycia w tym kraju.