Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Luiz Inacio Lula da Silva (z lewej) jest kandydatem na prezydenta Brazylii wspieranym przez lewicową koalicję zbudowaną wokół Partii Pracujących. Był już prezydentem w latach 2003–2010. Jair Bolsonaro jest prezydentem od 2019 r. i stara się o reelekcję. Reprezentuje on prawicową koalicję zbudowaną wokół Partii Liberalnej. Fot. afp
Pierwsza tura brazylijskich wyborów prezydenckich co prawda ma się odbyć dopiero 2 października, ale kampania wyborcza już mocno rozgrzewa emocje Brazylijczyków. Tegoroczne wybory będą bowiem wielkim pojedynkiem dwóch silnych i zarazem mocno kontrowersyjnych osobowości. Prawicowiec Jair Bolsonaro, prezydent od 2019 r., zmierzy się w nim z lewicowcem Luizem Inacio Lulą da Silvą (zwanym zwykle „Lulą”), prezydentem Brazylii w latach 2003–2010. Lula dokonał wielkiego politycznego powrotu w zeszłym roku, po tym jak anulowane zostały zarzuty korupcyjne przeciwko niemu związane z aferą w państwowym koncernie naftowym Petrobras. Gra na nostalgii biedniejszych Brazylijczyków za czasami szybkiego rozwoju gospodarczego, które zbiegły się z jego prezydenturą. Jak na razie sondaże dają mu zwycięstwo. Spośród badań przeprowadzonych w ostatnich tygodniach tylko jedno mówi o remisie w pierwszej turze z Bolsonaro, w którym obaj kandydaci dostają po 38 proc. głosów. Pozostałe dają Luli od 41 do 47 proc. poparcia, a obecnemu prezydentowi od 29 do 37 proc. Może się wydawać, że tylko cud dałby reelekcję Bolsonaro. Urzędujący prezydent liczy na to, że taki cud może zapewnić mu gospodarka.
Zyskaj pełen dostęp do analiz, raportów i komentarzy na Parkiet.com
Eskalacja konfliktu na Bliskim Wschodzie najbardziej uderzyła w rynek ropy naftowej. Ceny tego surowca poszybowały, ale reakcja inwestorów na giełdach akcji była dość umiarkowana. Jednak indeks strachu VIX zyskał ponad 15 proc. Co przyniesie nowy tydzień?
Całą noc trwała wymiana ognia na Bliskim Wschodzie. W Izraelu słychać było syreny – Iran wystrzelił bowiem kolejne drony. Izraelska armia poinformowała zaś, że sama także kontynuuje uderzenia.
W piątek wieczorem w Izraelu zawyły syreny alarmowe. W Tel Awiwie i w Jerozolimie słychać eksplozje.
Niedawna potężna awaria iberyjskiego systemu energetycznego dała do ręki silne argumenty tym, którzy sceptycznie zapatrują się na dążenia do neutralności klimatycznej.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rosji potępiło nocne ataki powietrzne Izraela na Iran jako „niesprowokowane” i „niedopuszczalne” i wezwało obie strony do powściągliwości w celu zapobieżenia dalszej eskalacji napięć na Bliskim Wschodzie.
Szef MSZ Iranu Seyed Abbas Aragczi skierował do ONZ list, którego treść upublicznił w serwisie Telegram. Jak czytamy jest to list „dotyczący agresji militarnej reżimu syjonistycznego przeciwko Iranowi”