– Podwyżki stóp procentowych o 0,25 pkt proc. na posiedzeniach w lipcu i wrześniu to właściwe tempo normalizacji polityki pieniężnej – powiedział w poniedziałkowym wywiadzie dla hiszpańskiego dziennika „Cinco Dias" Philip Lane, główny ekonomista Europejskiego Banku Centralnego. Ale opublikowane tego dnia dane dotyczące inflacji w strefie euro, w tym właśnie w Hiszpanii, sprawiły, że na rynkach finansowych nie ustają spekulacje na temat bardziej agresywnych podwyżek stóp procentowych EBC.
Anomalia, a nie trend
W Niemczech, największej gospodarce strefy euro, inflacja mierzona wskaźnikiem HICP (obliczanym według tej samej metodologii we wszystkich krajach UE) podskoczyła w maju do 8,7 proc. rok do roku, z 7,8 proc. w kwietniu – sugeruje pierwszy szacunek tamtejszego urzędu statystycznego. Ekonomiści zdawali sobie sprawę z tego, że wzrost cen przyspieszył, ale przeciętnie spodziewali się wyniku na poziomie 8,1 proc. Inflacja mierzona wskaźnikiem CPI znalazła się na najwyższym od co najmniej 1952 r. poziomie 7,9 proc., w porównaniu z 7,4 proc. w kwietniu.
Ten wzrost inflacji w całości wynikał ze zwyżek cen energii, paliw i żywności, czyli czynników, na które koniunktura nad Renem nie ma dużego wpływu. Nośniki energii podrożały w maju o 38,3 proc. rok do roku, po 35,3 proc. w kwietniu, a żywność o 11,1 proc., po 8,6 proc. miesiąc wcześniej. To jedna z konsekwencji ataku Rosji na Ukrainę. Tzw. inflacja bazowa, która nie obejmuje tych cen, prawdopodobnie nieco w maju zmalała: mierząc HICP do 3,8 proc. z 3,9 proc. w kwietniu. To konsekwencja m.in. wolniejszego wzrostu cen usług.
Czytaj więcej
Nastroje przedsiębiorstw i konsumentów w Unii Europejskiej ponownie się w maju pogorszyły pod wpływem wysokiej inflacji i obaw o dostępność kluczowych surowców. W Polsce fala pesymizmu wzbiera nawet bardziej niż gdzie indziej, ale ostatnio ankietowe wskaźniki koniunktury nie znajdują potwierdzenia w danych z realnej gospodarki.