Perspektywy Europy splecione z cenami energii

Konsekwencje ataku Rosji na Ukrainę wyraźnie zahamują rozwój europejskiej gospodarki, ale większości krajów Unii Europejskiej, w tym Polsce, powinno się udać uniknąć nawet tzw. technicznej recesji.

Publikacja: 16.05.2022 21:00

Perspektywy Europy splecione z cenami energii

Foto: Adobe Stock

Według nowych prognoz Komisji Europejskiej, opublikowanych w poniedziałek, aktywność w polskiej gospodarce mierzona realnym produktem krajowym brutto (PKB) zwiększy się w tym roku o 3,7 proc., po 5,9 proc. w 2021 r. Rok później wzrost PKB zwolnić ma do 3 proc. Dla porównania – jesienią ub.r. KE zakładała, że PKB Polski zwiększy się w 2022 r. aż o 5,2 proc., a w 2023 r. o 4,4 proc.

Tak duża rewizja prognoz dla polskiej gospodarki to pokłosie wojny w Ukrainie, ale też tego, że ubiegłoroczne odbicie PKB Polski było wyraźnie większe, niż KE zakładała jeszcze jesienią. Biorąc pod uwagę cały okres 2021–2023, KE poprzednio spodziewała się wzrostu PKB Polski o 15,2 proc., a obecnie – znając wynik za 2021 r. – o 13,1 proc.

Zielone wyspy

Konsekwencje wojny w Ukrainie – w szczególności wzrost cen surowców energetycznych i rolnych, pogorszenie nastrojów przedsiębiorstw i gospodarstw domowych oraz zaburzenia w łańcuchach dostaw – odczują też inne kraje Europy. W ocenie Komisji Europejskiej UE może obecnie liczyć na wzrost PKB w 2022 r. o 2,7 proc., a rok później o 2,3 proc. Jesienią KE spodziewała się wyników na poziomie – odpowiednio – 4,3 i 2,5 proc. Prognozy dla strefy euro są identyczne jak dla całej UE.

W świetle nowych prognoz KE w najbliższych latach najszybciej rozwijającymi się gospodarkami UE będą Irlandia, Hiszpania i Portugalia. Ale biorąc pod uwagę cały okres od wybuchu pandemii, czyli uwzględniając recesję z 2020 r., Polska wciąż znajduje się na podium pod względem oczekiwanej zwyżki PKB. Jak zauważyli ekonomiści z PKO BP, realizacja prognoz KE oznaczałaby, że na koniec 2023 r. realny PKB Polski byłby o 10,3 proc. wyższy niż przed pandemią. Lepszym wynikiem mogłyby się pochwalić jedynie Irlandia i Słowenia.

Inflacyjne podium

Inaczej niż część krajowych ekonomistów KE nie spodziewa się, że Polskę czeka w tym roku tzw. techniczna recesja, czyli dwie z rzędu kwartalne zniżki PKB. Jej obecne prognozy sugerują, że PKB po oczyszczeniu z wpływu czynników sezonowych zmaleje tylko w bieżącym kwartale (o 0,4 proc.). Następnie wróci na ścieżkę wzrostu. Technicznej recesji doświadczyć mają tylko nieliczne kraje UE, m.in. Litwa i Łotwa. Wydaje się jednak, że KE nie doceniła tego, jak szybko rosła aktywność nad Wisłą w I kwartale. Część ekonomistów uważa bowiem, że miniony kwartał był tak udany, że nawet gdyby w II i III kwartale doszło do technicznej recesji, to w całym 2022 r. PKB wzrośnie o około 4,5 proc.

Wojna w Ukrainie bardziej niż na tempo wzrostu gospodarczego wpływa na wzrost cen. Jeszcze jesienią KE oczekiwała, że inflacja (mierzona wskaźnikiem HICP) wyniesie w tym roku w UE 2,5 proc., a w przyszłym roku zmaleje do 1,6 proc. Obecnie spodziewa się, że inflacja sięgnie w tym roku aż 6,8 proc., a w 2023 r. zmaleje do 3,2 proc.

Pod tym względem Polska wyraźnie się wyróżnia. Choć w tym roku w kilku państwach UE (Litwa, Czechy, Bułgaria) inflacja będzie nawet wyższa niż u nas, to według KE w przyszłym roku Polska będzie już zdecydowanym liderem. W 2022 r. inflacja HICP nad Wisłą wynieść ma 11,6 proc. zamiast 5,2 proc., jak sugerowały prognozy z jesieni, a w 2023 r. 7,3 proc. zamiast 2,6 proc. Analitycy KE tłumaczą, że tak wysoka inflacja w Polsce to nie tylko efekt wzrostu cen surowców, ale też silnego popytu oraz wzrostu wynagrodzeń. W pewnym sensie jest to więc cena za szybki wzrost aktywności w gospodarce. Kontrastuje to jednak z oceną KE, że w tym i w przyszłym roku PKB Polski będzie rósł w tempie niższym od potencjalnego.

Alternatywne scenariusze

W poniedziałkowym raporcie KE przyznaje, że w związku z wojną w Ukrainie wszelkie prognozy są obecnie obarczone wyjątkowo dużą niepewnością. Dlatego przygotowała też alternatywne scenariusze makroekonomiczne. Na potrzeby jednego z nich założyła skok cen ropy i gazu o 25 proc., a na potrzeby drugiego skok cen ropy o 25 proc. oraz całkowite i nagłe wstrzymanie importu gazu z Rosji do UE. Szacunki KE sugerują, że nawet w tym drugim przypadku strefie euro nie groziłoby załamanie aktywności gospodarczej, przed czym ostrzegają przeciwnicy embarga na rosyjskie surowce. W razie takiego szoku w tym roku strefa euro mogłaby liczyć na wzrost PKB o 0,2 proc., a w 2023 r. o 1,3 proc. Jednocześnie inflacja w tym roku byłaby o 3 pkt proc. wyższa, a w 2023 r. o 1 pkt proc. wyższa.

Gospodarka światowa
Handel na NYSE na okrągło przez cały tydzień?
Gospodarka światowa
Węgrzy znów obniżyli stopy procentowe
Gospodarka światowa
UE nie wykorzystuje w pełni potencjału integracji
Gospodarka światowa
Netflix ukryje liczbę subskrybentów. Wall Street się to nie podoba
Gospodarka światowa
Iran nie ma jeszcze potencjału na prawdziwą wojnę
Gospodarka światowa
Izraelski atak odwetowy zamieszał na rynkach