Czy komunistyczne Chiny przejmują Afrykę?

Wzrost inwestycji chińskich w Afryce przyczynia się do spotęgowania narracji o nadchodzącej hegemonii Państwa Środka. Dane wskazują jednak, że to Europa jest największym partnerem handlowym i inwestorem na Czarnym Lądzie.

Publikacja: 18.03.2022 21:00

Dążący do większej roli Chin w światowej polityce przewodniczący Xi Jinping dostrzega w Afryce szans

Dążący do większej roli Chin w światowej polityce przewodniczący Xi Jinping dostrzega w Afryce szansę na wzbogacenie kraju i zwiększenie wpływów strategicznych Chin. Jednak jego ojczyzna nie doścignęła jeszcze wpływów Europy w Afryce.

Foto: AFP, Matthew WALSH

Związki Chin z Afryką sięgają aż XV w. n.e., kiedy to podróżnik Zheng He dotarł do wybrzeży Afryki Wschodniej w latach 1416–1419. W obawie przed potencjałem wzrostu klasy kupieckiej, jak nastąpiło to na Zachodzie, dynastia Ming zaprzestała dalszych ekspedycji, a do 1525 r. większość zamorskiej floty kupieckiej została zniszczona. Odcięcie się od świata doprowadziło do zapóźnienia gospodarczego oraz pozwoliło państwom Zachodu na kolonialną ekspansję. Dzisiejsi przywódcy Chin pragną uniknąć błędów przodków.

Dlaczego Afryka?

Chińskie inwestycje w Afryce spełniają cele gospodarcze i geopolityczne. Po pierwsze, największa gospodarka przemysłowa świata potrzebuje afrykańskich surowców naturalnych. Z Afryki pochodzi ok. 26 proc. ropy, blisko 20 proc. bawełny, 80 proc. kobaltu czy 40 proc. manganu, wykorzystywanych przez Chiny. To surowce kluczowe dla funkcjonowania chińskiej gospodarki: bez kobaltu czy manganu Chińczycy nie wyprodukują elektroniki, import bawełny pozwala na produkcję ciuchów dla zachodnich firm, a tania ropa napędza gwałtownie urbanizującą i motoryzującą się ludność. Poza importem tanich surowców naturalnych Afryka jest rynkiem zbytu dla chińskiego przemysłu.

Współpraca z Afryką ma także wymiar geopolityczny, opisany przez Chińską Akademię Nauk Społecznych, czołowy think tank kraju zajmujący się problematyką polityczną. Jak stwierdzili jej przedstawiciele: „Afryka to podstawa chińskiej dyplomacji. 53 afrykańskich sojuszników nie tylko poszerza zasięg działań Chin, ale także pogłębia rozgrywkę strategiczną ze Stanami Zjednoczonymi. Chiny zyskują inicjatywę i wpływ na stosunki międzynarodowe". Widoczne stało się to podczas głosowania nad rezolucją ONZ potępiającą chińskie działania w Sinkiangu wobec Ujgurów – nie wsparło jej żadne państwo afrykańskie.

Inwestycje i handel

Chiny już od 12 lat są największym partnerem handlowym Afryki. Wymiana handlowa pomiędzy Czarnym Lądem a Państwem Środka była w 2020 r. niemalże 15 razy wyższa niż w 2002 r. Rok przed wstąpieniem Chin do WTO wolumen wymiany handlowej wynosił zaledwie 12 mld USD. 18 lat później całkowita wartość obustronnego handlu przekroczyła 174 mld USD. To jednak Chińczycy są w lepszej sytuacji: deficyt handlowy wyniósł w 2019 r. 18 mld USD na niekorzyść Afrykanów. Dysproporcje widoczne są też w zależności od wspólnych relacji gospodarczych: tylko 4 proc. chińskiego handlu prowadzonego jest z Afryką, ale już 16,4 proc. afrykańskiego handlu w 2020 r. było prowadzone z Chinami.

Oprócz zwiększonej wymiany handlowej Chińczycy coraz chętniej inwestują na Czarnym Lądzie. W 2019 r. całkowita wartość chińskiego FDI w Afryce wyniosła 44 mld USD, co uplasowało Chińczyków na czwartej pozycji. Nie udało się dogonić Amerykanów, którzy w Afryce zainwestowali już ok. 78 mld USD. Nie ma także porównania z Europą: kraje Unii oraz Wielka Brytania pozostają niekwestionowanymi liderami inwestycji w Afryce, a łączna wartość ich FDI wyniosła w 2020 r. aż 222 mld USD. W odróżnieniu od Europejczyków i Amerykanów, chińskie pieniądze przeznaczane są chętniej na infrastrukturę. Od 2011 r. Chiny są największym zagranicznym inwestorem w tym sektorze, odpowiadając za ok. 40 proc. wszystkich inwestycji.

Pożyczka bez małego druku?

Jednym z kluczowych obszarów zaangażowania Chin w Afryce jest udzielanie kredytów – w latach 2000–2019 Chińczycy pożyczyli państwom afrykańskim ok. 153 mld USD. Według danych Johns Hopkins University z USA podpisano aż 1141 umów pożyczkowych. Afrykańskie rządy chętnie przyjmują chińskie pieniądze, jako że nie są one obarczone wymaganiami dotyczącymi poszanowania praw człowieka, demokracji czy też rządów prawa. Politycy mogą wygrywać wybory i przekabacać wyborców nowymi autostradami i portami wybudowanymi z pomocą chińskich inwestorów.

Chińskie pożyczki nie są jednak bez wad. W Angoli, Ghanie czy też Kenii doszło do masowych protestów przeciwko projektom infrastrukturalnym finansowanym przez Chiny, m.in. z powodu ich wpływu na środowisko naturalne. Pojawiają się także podejrzenia o oszukańcze wykorzystanie chińskich pieniędzy. Chociażby w Nigerii ok. 6,8 mln USD przekazanych państwowej agencji elektryfikacji wsi trafiło na konta ok. 150 podejrzanych i nieznanych podwykonawców, a projekt elektryfikacji nie został dokończony. W Demokratycznej Republice Kongo aż 19 milionów USD pożyczki zostało przekazanych firmie budowlanej, która... nigdy nie zajmowała się jakimkolwiek projektem budowlanym. Oskarżenia o korupcję przeplatają się z krytyką jakości wykonania chińskich inwestycji.

Problemy i ryzyka związane z chińskimi pieniędzmi doprowadziły do zawieszenia niektórych projektów. W czerwcu 2020 r. Kenia anulowała kontrakt wart 3,2 mld USD na skutek decyzji sądu o nieprawidłowościach związanych z przetargiem. W 2021 r. Ghana zerwała kontakt wart 236 mln USD, a Demokratyczna Republika Konga rozważa zawieszenie umowy o wydobyciu surowców naturalnych, wartej 6 mld USD.

Smok bez kłów

Wiele wskazuje jednak na to, że sensacyjne doniesienia o „kolonizacji Afryki" nie są podparte rzetelnymi danymi. O ile Chiny stały się największym partnerem handlowym Afryki, o tyle jest to wynik zastosowanej metodologii – zliczając państwa UE w jeden blok, handel pomiędzy UE a Afryką jest o 75 proc. wyższy niż między Afryką a Chinami. Pod względem inwestycji Chiny są zaledwie czwartym największym inwestorem na Czarnym Lądzie; nawet Francja posiada więcej kapitału w Afryce niż Chiny. Przy spowalniającym wzroście gospodarczym Państwa Środka należy postawić pytanie, czy plotki o chińskiej strefie wpływów w Afryce kiedykolwiek się ziszczą.

Nie tylko Afryka jest celem chińskich inwestycji. Inicjatywa Pasa i Szlaku ma już 145 członków

Poza ekspansją działalności gospodarczej w Afryce Chiny przeprowadzają szeroko zakrojone inwestycje w światową infrastrukturę. Czołowym projektem jest tzw. Inicjatywa Pasa i Szlaku, kiedyś znana jako inicjatywa Jednego Pasa i Jednej Drogi. Wielki plan inwestycji infrastrukturalnych ma poprawić połączenia Chin z resztą świata, zwłaszcza drogą lądową, i przyczynić się do wzrostu światowego PKB aż o 4,2 proc. do 2040 r. Według orędowników projektu aż 56 państw członkowskich chińskiej inicjatywy uzyska wzrost PKB o ponad 10 mld USD dzięki nowym inwestycjom oraz zwiększonej wymianie handlowej. Na projekcie mają także zyskać Rosja i Azja Centralna, ze wzrostem PKB o 18 proc., oraz Europa Centralna, ze wzrostem PKB o 6 proc.

Jako czołowy projekt Xi Jinpinga, pragnącego odbudowy znaczenia Chin na arenie międzynarodowej, Inicjatywa Pasa i Szlaku otrzymała ponad 500 mld USD na inwestycje w krajach rozwijających się tylko w latach 2013–2018. Według analityków Morgan Stanley całkowite wydatki na ten projekt mogą osiągnąć wartość 1,2–1,3 bln USD już w 2027 r.

Odzew społeczności międzynarodowej okazał się pozytywny. Aż 145 państw ze 193 uznanych przez ONZ podpisało porozumienia z rządem Chińskiej Republiki Ludowej w sprawie inicjatywy. Widoczny jednak jest rozdźwięk pomiędzy światem zachodnim a gospodarkami rozwijającymi się. O ile niemalże cała Afryka, większość Azji czy też wszystkie państwa dawnego paktu warszawskiego rozpoczęły współpracę w ramach tej inicjatywy, o tyle nadal brakuje udziału Niemiec, Francji, Wielkiej Brytanii czy też Stanów Zjednoczonych. Brakuje także uczestnictwa rywalizujących regionalnie z Chinami Indii.

Tak jak w przypadku afrykańskich inwestycji plan rozbudowy światowej infrastruktury ma też podłoże geopolityczne. Chiny, jako gospodarka eksportowa, są zależne od importu surowców naturalnych i dostępu do rynków zbytu drogą morską. Jednak niekwestionowanym hegemonem światowych oceanów pozostają Stany Zjednoczone, których flota kontroluje wszystkie kluczowe przesmyki handlu morskiego. Bez silnej floty oraz perspektywy dorównania sile morskiej USA i amerykańskich sojuszników w Azji projekt rozbudowy infrastruktury lądowej jest zabezpieczeniem dla chińskiej gospodarki w przypadku konfliktu z Waszyngtonem.

Gospodarka światowa
Jen najsłabszy wobec dolara od 1990 roku. Czas na interwencję?
Gospodarka światowa
Kakao drożeje szybciej niż Bitcoin
Gospodarka światowa
Największa gospodarka Europy nie może stanąć na nogi
Gospodarka światowa
#WykresDnia: Kosztowna gra przeciwko Trump Media
Gospodarka światowa
Powrót memowej armii. Czym handlują indywidualni traderzy?
Gospodarka światowa
Węgry. Kolejna obniżka stóp nie zaskoczyła inwestorów