Taki pakiet może jej sprzedać miejscowy biznesmen Ignac Ilcziszin. O ile nie dojdzie do porozumienia z rządem.
Historia przetasowań w akcjonariacie Transpetrolu jest zadziwiająca. Najpierw, w 1998 r. sąd przyznał ponad 1/3 akcji państwowej spółki Ilcziszinowi jako odszkodowanie za bezprawne działania urzędu skarbowego. Rząd nie zgodził się z orzeczeniem, co uruchomiło serię spraw w kolejnych instancjach.
W 2002 r. gabinet Mikulasa Dzurindy sprzedał 49 proc. udziałów Transpetrolu koncernowi Jukos Michaiła Chodorkowskiego. Kiedy ten ostatni został przez rosyjskie władze doprowadzony do bankructwa, słowackie aktywa zostały na aukcji zakupione przez firmę Promneftstroj, reprezentującą Rosnieft. Słowacja nie uznała wyników aukcji i w minionym miesiącu sama odkupiła od zarejestrowanego w Holandii Yukosu Finance 49-proc. pakiet.
Tymczasem Ilcziszin został przez kolejne sądy potwierdzony jako właściciel 34 proc. akcji i w poprzednim tygodniu przeforsował zwołanie walnego zgromadzenia akcjonariuszy. Zagroził jednocześnie, że jeśli rząd nie zaproponuje mu odpowiedniej ceny, sprzeda swoje papiery Promneftstrojowi. W piątek dziennik „Sme” doniósł, że ultimatum odrzucono. Ilcziszin podobno więc szykuje transakcję z Rosjanami, którzy mogą pojawić się już na walnym spółki 29 kwietnia. Potem mogą wystąpić do rządu o zwrot dywidend z lat 1998-2007.