Z kolei w Austrii koszty sprowadzają się zasadniczo do opłaty za prowadzenie rachunku. W zestawieniu sporządzonym przez firmę doradczą Scott & Rose Polska sytuuje się w połowie stawki.
W 2008 r. użytkownicy kont osobistych w naszym kraju płacili za tę usługę swoim bankom średnio równowartość 45,9 euro rocznie. W Czechach przeciętna opłata za prowadzenie konta wynosiła 63 euro, a w Austrii 59 euro. Badanie pokazało, że trochę mniej niż Polacy płacić muszą Słowacy – 43,8 euro oraz Węgrzy – 42,3 euro.
To jednak oczywiście nie koniec opłat pobieranych przez banki. Na przykład korzystanie z bankomatów całkowicie darmowe jest jedynie w Austrii. Przeciętny klient węgierskiego banku płaci za taką możliwość 12 euro rocznie, a czeskiego – 7 euro. W Polsce i na Słowacji jest taniej. Do tego dochodzą opłaty za przelewy i inne zlecane operacje. Większość z nich najtańsza jest w Austrii.
Model austriacki stanowi zatem przeciwieństwo tego praktykowanego w Skandynawii, Francji i Belgii. Tam prowadzenie rachunku jest bardzo tanie, ale sporo kosztują usługi, takie jak na przykład zablokowanie karty.
Tworząc statystyki, analitycy Scott & Rose wzięli pod uwagę banki o największym udziale w rynku, nie wiadomo jednak konkretnie jakie. Średnie opłaty obliczali w walutach krajowych, po czym przeliczali na euro po kursie z końca roku. Ubiegłoroczna deprecjacja walut regionu sprawiła, że badanie pokazało znaczny wzrost opłat. Jeśli jednak uwzględnimy zmianę kursów, to okaże się, że są one względnie stałe. W niektórych krajach usługi bankowe drożały w tempie niższym niż stopa inflacji.