Wstępnemu odczytowi nie towarzyszą jeszcze szczegółowe dane, ale ekonomiści przypisują spadek cen przede wszystkim sytuacji na rynku paliw i żywności. Za to w kolejnych miesiącach najmocniej maleć może inflacja bazowa.

Związana z dekoniunkturą spadająca inflacja w eurolandzie notowana jest od jesieni. Czerwiec był jednak pierwszym w historii, w którym ceny w skali roku obniżyły się. Analitycy podkreślają, że coraz mniejsza aktywność gospodarcza i rosnące bezrobocie zapowiadają kolejne miesiące deflacji. Wczoraj podano, że w Niemczech stopa bezrobocia wzrosła w czerwcu o 0,1 pkt proc., do 8,3 proc. To mniej niż się spodziewano, ale znaczący jest fakt, że w ciągu kończącego się półrocza w największej gospodarce regionu liczba osób bezrobotnych wzrosła o tyle samo, o ile zmalała w całym 2008 r. (274 tys.).

Do rocznego spadku cen przyczyniły się mocno efekty bazy na rynku paliw. W czerwcu 2008 baryłka ropy kosztowała około 140 dolarów, rok później dwukrotnie mniej. Za kilka miesięcy czynnik ten powinien już oddziaływać w przeciwną stronę, wtedy natomiast na poziom cen może w pełni przełożyć się bezrobocie.

W skali miesiąca ceny wciąż rosną, choć wolniej niż zimą (w czerwcu o 0,2 proc.). To zdaje się potwierdzać słuszność opinii Europejskiego Banku Centralnego, który uspokajał na ostatnim posiedzeniu, że głębsza deflacja raczej strefie euro nie grozi. O tym, czy nieco zmodyfikował swe podejście, przekonamy się w czwartek, gdy po raz kolejny zbierze się rada prezesów. Jakiekolwiek zmiany stóp procentowych są jednak nieprawdopodobne. Na potencjalne podwyżki przyjdzie zapewne poczekać do przyszłego roku, a na obniżki nie zgadza się m.in. szef Bundesbanku Axel Weber, który przestrzega przed przyszłą falą inflacji.