Wyniki liderów tego i światowego rynku – General Motors i Toyoty – były gorsze od przewidywanych, co oznacza, że w branży motoryzacyjnej jeszcze nie zanosi się na ożywienie. Łączna sprzedaż samochodów osobowych i lekkich ciężarówek spadła w czerwcu o 28 proc. do niecałych 860 tys. sztuk. Jest to spadek najmniejszy od 9 miesięcy, co może zapowiadać pewną stabilizację amerykańskiej gospodarki.

Najbardziej, bo o 42 proc. spadła sprzedaż Chryslera, co ma niewątpliwie związek z jego bankructwem i przejęciem przez Fiata. General Motors odnotował spadek o 33,6 proc., a Toyota o 31,9 proc. Natomiast Ford, jedyny amerykański producent niekorzystający z rządowej pomocy, miał w czerwcu wynik lepszy od spodziewanego, co oczywiście jeszcze nie oznacza wzrostu sprzedaży, a jedynie mniejszy spadek. Wyniósł on 10,9 proc. i dzięki temu Ford wrócił na drugie miejsce na amerykańskim rynku, wyprzedzając Toyotę, która okupowała tę pozycję od 2007 r. Udział Forda w amerykańskim rynku wzrósł w czerwcu do 18 proc. z 14,6 proc. przed rokiem. Najwięcej samochodów Amerykanom nadal sprzedaje General Motors. W czerwcu było to niecałe 175 tys. sztuk. Restrukturyzowany GM planuje na przyszły rok przeprowadzenie pierwotnej oferty publicznej akcji. Nadal niepewne są losy niemieckiej części tego koncernu – Opla. W najbliższych dniach szczegółową ofertę jego przejęcia ma złożyć chińska firma Beijing Automotive Industry Holding. Jej przedstawiciele w minionym tygodniu prowadzili negocjacje w siedzibie GM. Rzecznik koncernu na Europę potwierdził, że wśród potencjalnych nabywców Opla są Chińczycy oraz belgijska spółka holdingowa RHJ International.

Analitycy spodziewają się pewnego ożywienia na amerykańskim rynku samochodowym w rozpoczętym właśnie półroczu, bo wchodzi w życie rządowy program oferujący 4,5 tys. USD kredytu na kupno nowego auta w zamian za złomowanie starego i bardziej paliwochłonnego.