Polska, która do niedawna jawiła się inwestorom jako najstabilniejszy kraj Europy Środkowo-Wschodniej, wkrótce może stracić ten uprzywilejowany status. Na jej wizerunku zaciążyły kłopoty z utrzymaniem w ryzach deficytu budżetowego. Tymczasem Węgry, postrzegane jako jedno z najgroźniejszych ognisk kryzysu w regionie, odzyskują zaufanie. W zamian za pomoc od Międzynarodowego Funduszu Walutowego musiały bowiem zastosować rygorystyczną politykę budżetową. Taką analizę przedstawił wczoraj w wywiadzie dla agencji Bloomberga Angus Halkett, strateg Deutsche Banku w Londynie.
Nie jest w tej opinii odosobniony. Ekonomista Bank of America/Merril Lynch David Hauner ocenił wczoraj, że Węgry i Rumunia to jedyne kraje regionu, w których nie widać gwałtownego pogorszenia sytuacji fiskalnej. – Na fali pomocy z MFW fundamenty gospodarek tych krajów wyraźnie się poprawiają – zauważył. Jak podkreślił, te dwa rynki zasługują na obserwację, a klienci banku są nimi coraz bardziej zainteresowani.
[srodtytul]Głównie psychologia[/srodtytul]
– Węgierski rząd robi wszystko, co może, aby zapobiec pogłębieniu się kryzysu i przeprowadzić reformy wymagane przez MFW i UE. Polska pod wieloma względami podąża w przeciwnym kierunku – powiedział Halkett, wskazując na podniesienie przez rząd Donalda Tuska prognozy deficytu budżetowego o 48 proc., do 27 mld zł. Jego zdaniem, decyzja ta mocno rozczarowała inwestorów, którzy mieli o Polsce dobre zdanie. Tymczasem ich stosunek do gospodarki węgierskiej od dawna był sceptyczny, więc gdy rząd przedstawił plany redukcji wydatków o 6,7 mld USD w ciągu dwóch lat, zaskoczenie mogło być jedynie pozytywne.
[srodtytul]Polska ma lepsze rokowania[/srodtytul]